Co się nad tym keszem z lupim i jardem nagłowiliśmy, to nasze.... Wszędzie byliśmy, wszystko macaliśmy, każdy brał nas za wariatów
Nie obyło się bez szantażów i gróźb pod adresem założyciela, który w trosce o swoje życie dopomógł nam szczerą i bezinteresowną podpowiedzią. Jak dla mnie jeden z najtrudniejszych do rozwiklania kłizów w naszym mieście :P