Kawały o Wąchocku już mnie nie śmieszą. Kilka lat temu byłem z żoną na wakacjach w Świętokrzyskiem i odwiedziliśmy również Wąchock. Po opactwie oprowadzała tylko nas (innych turystów nie było) super przewodniczka. Od niej dowiedzieliśmy się, dlaczego powstały kawały o Wąchocku. Była to zemsta ówczesnej władzy ludowej przez ośmieszanie Wąchocka za wspieranie przez zakonników i mieszkańców oddziałów AK ukrywających się w okolicznych lasach np. w
Wykusie . Drugą karą było niedoinwestowanie tego regionu przez cały okres PRL. To m.in. z tego powodu świętokrzyskie zalicza się do biedniejszych województw, chociaż wszystkie pozostałe biedniejsze leżą na wschód od Wisły. Przez te raczej kiepskie dowcipy i brak perspektyw Wąchock znacznie się wyludnił, bo wielu młodych wyjechało. Z resztą i tak mieli już przyczepioną łatkę, że pochodzą z Wąchocka. W sumie do tej pory, pierwsze skojarzenie z Wąchockiem to kawały o sołtysie (choć w rzeczywistości jest tam burmistrz). Mało kto wie, że opactwo w Wąchocku było ważnym ośrodkiem walk o niepodległość w czasie powstania styczniowego oraz II WŚ.