Miał być Kesz roku..

Przelazłem, wykarczowalem, odpuściłem.to jak szukanie igły w. Nara 

Rowerem z Ozorkowa do Skarpetkowa i Kanzas (Uhaha Pedały Dwa) - 62,00km ( Sobotnie przed i po południe )

Zalało i jeszcze zaleje na obecną chwilę bez wysokich gumofilców to nikt tam nie dotrze. Na razie zające bezpieczne, a kesz raczej na mrozy i zimę. A czy jest kesz ? A z kąd ja mam wieddzieć... I tutaj żegnam Ozorków.

THX ZA CACHE !!!

Czerwcówka, 2022 z keszami. Pozdrawiam. Myśl lokalnie, keszuj globalnie:

http:\\geocaching.com

Auto zostawione pod Biedrą i szybki spacer przez łąki, przez pola. Sprawnie i suchą nogą. DZK

Znaleziona :)

Znaleziona :)

Znalezione, ale bez spojlera byłoby ciężko w gąszczu pokrzyw ;)

Miałem obawy co do podjęcia skrzyneczki.Ale na szczęście tylko jeden skok przez kanał i dalej już sucho.Dzięki

Aptekarska dokładność Jeanpaula w opisie wspólnego zdobywania tego kesza nie daje mi wiele swobody w dodaniu czegokolwiek, więc wspomnę tylko, że ten zamoczony but i mokra nogawka to MÓJ but i MOJA nogawka. Po raz pierwszy w swej prawie 4-letniej keszerskiej przygodzie tak się zmoczyłem. Ale pomyślałem sobie wtedy: "Pewnie jeszcze się nie narodził keszer, który by się tak nie ubrudził". I żyłem z tym przekonaniem do końca dzisiejszego keszowania. A za zajęcze skoki i ciągłe zmiany trasy - dzięki.

Po zaparkowaniu keszowozu, ruszyliśmy z Wojtkiem prosto na kordy. Do kesza było przecież niecałe 200 metrów, pestka. Już w terenie okazało się, że od kesza oddziela nas rzeka Bzura. Trzeba było zawrócić. Po pokonaniu rzeki kolejny problem, bo do pokonania jest jeszcze jakiś kanał wodny. Próbowaliśmy się przymierzyć do jakiegoś skoku nad wodą, ale skończyło się tylko na zamoczeniu buta i nogawki. Kolejny powrót i próba dotarcia do kesza z innej strony. Za trzecim podejściem dostaliśmy się wreszcie do kesza, ale był tak przymarznięty, że trzeba było sposobu, aby go wydobyć. Tyle włożonego trudu wynagrodził nam zając, który wystrzelił jak z procy, gdy zbliżaliśmy się do kesza. Tak więc mogę potwierdzić, że skrzynka, bez kozery zasługuje na swoją nazwę. Dzięki za kesza!

Znaleziona z Gackkiem, Natikiem i Phoebe podczas podboju woj. łódzkiego i wielkopolskiego :)

Gacekk skakał przez wodę a my liczyliśmy, na to że wpadnie... przecież nie będę kłamał w logu.

Znaleziona w doborowej ekipie z akimg, Natik, Phoebe.

Skok przez rów z wodą i jest.

To nie tylko zajęczy rajA skąd nazwa skrzynki, dowiedzieliśmy się już będąc na kordachDzięki!

Wszyscy wiedzą, że jestem koneserem rowów z wodą ;). Ten jednak należał do wyrozumiałych i zlitował się nade mną. Głupio by było gdyby przy pierwszym keszu się zmoczyć. Z pojemnika wylaliśmy wodę, logbook suchy. Dzięki.

Rowerowe odmrażanie kości po zimie. Przy tym keszu chwilę się pokręciliśmy, ale ostatecznie keszyk znaleziony. Widok Wiktora patrzącego na wszelkiego rodzaju rowy i błoto, bezcenne. Dzięki.

Trzeci i ostatni kesz w dniu dzisiejszym.

Trzeba pomyśleć o delikatnym przeniesieniu skrzyneczki, bo póki co, cała pod wodą.

Zrobiłem co mogłem, żeby wilgoć do środka się nie dostała, ale pytanie na jak długo...

Okolica urokliwa, i doskonale mi znana.

TFTC!

Rzeczywiście dziś to było gdzie poskakać. Rów za rowem a za nim jeszcze rów. W zimowy obuwiu skacze się źle, ale to i tak nic. A co by było gdybym przejął się tym ostrzeżeniem o bagnie i przyszedł w kaloszach?

Kesz znaleziony szybko dzięki fotce I mimo, że żadnego zająca nie było to podobało się. Dzięki.

Znowu skoki przez rówJasiek to skacze jak sarenka, mi trochę gorzej to idzieDzieki !

Strażnik kesza w postaci rowu z wodą nas jednak na chwile zatrzymał i spowodował straty. Dokładnie to straty w postaci zamoczonej nogawki wraz z butem u Lilalu, ale jakoś nam to nie przeszkodziło

Kordy poprowadziły nas nieco za daleko i musieliśmy się wracać, aż w końcu zlokalizowaliśmy miejsce ukrycia. Ponownie przymaskowaliśmy, żeby nie rzucało się w oczy i udaliśmy do auta. Tym razem wzdłuż pola, żeby drugi but Lilalu już przypadkiem nie ucierpiał

Acha - zajęcy nie stwierdzono.

Dzięki.

FTF w pięknych okolicznościach przyrody Ani stan wody w pobliskim rowie, ani strażnicy w postaci dziadów łopianu większego nie były w stanie mi przeszkodzić.

Przymaskowałem  troszkę skrzynkę, bo chyba ojciec założyciel zbyt optymistycznie podszedł do spostrzegawczości mugoli.

Ps. Zajęc(z)y nie stwierdzono