Wyspa odwiedzona kajakowo z kolegami z pracy podczas wyjazdu integracyjnego.
Niestety nie udało się znaleźć kryjówki w okolicach kordów. Chociaż w sumie była jedna, ale wypełniona ulem.
Napisów było sporo i jeden względnie mógłby pasować, ale nie sprawdzałem.

W trasie między jednym miejscem wakacyjnego pobytu a drugim stwierdziliśmy, że szkoda czasu i będziemy zbierać tylko skrzynki bezpośrednio przy trasie. No ale do Mariana można było kawałek zjechaćNie mieliśmy żadnej łodzi, ale na szczęście jechaliśmy na mazury więc w naszym ekwipunku znalazły się stroje kąpielowe oraz pamelka. Do przepłynięcia w sumie blisko a jednak daleko, ale czego się nie robi dla NIEGO. Zaczęliśmy od poszukiwania hasła bo w miejscu, które wskazywały współrzędne, rozłożyli się ludzie na grilla. Możecie mi wierzyć, chodzenie bez butów po całej wyspie pełnej szyszek było bardziej męczące niż dopłynięcie tu. Po przeczytaniu logów poprzedników uznaliśmy, że skoro tyle czasu temu już ta skrzynka popłynęła w siną dal nie ma sensu tam grzebać i narażać się na spojrzenia grillowiczów. Co ciekawe, droga powrotna zajęła nam jakieś 10 min krócej, co na takim odcinku jest całkiem niezłym wynikiem 

FTF!!! i to jaki, ponad dwa lata od założenia. Jak tylko zobaczyłem tą skrzynkę na mapie pomyślałem, że muszę ją zdobyć. Cudem udało się wynająć rower wodny i w drogę. Zadanie wydawało się proste, znaleźć hasło, skrzynkę i gotowe. Na miejscu okazało się, że na drzewach wyryte jest nie tylko hasło ale też inicjały, ksywki...itd co trochę utrudniało sprawę. W końcu trafiłem na właściwe słowo. Pojemnik na kordach jednak wcięło. Albo wpadł za głęboko, albo ktoś się nie bał i .... Kolejni zdobywcy niech przygotują reaktywację, ja nie miałem przy sobie nic odpowiedniego a nie chciałem zostawiać kawałka kartki w dziupli. Za takiego FTF-a daję gwiazdkę. Dzięki za kesza

No z takim FTF to bym musiał rywalizować ten sam stan stwierdziłem w tydzień po założeniu skrzynki. Było z tym sporo przygód gdyż zabrałem ze sobą kajak pneumatyczny do którego jak okazało się na miejscu zapomniałem pompki. Ale nie dałem za wygrana i objechałem jezioro i wypożyczyłem kajak w ośrodku gdzie stacjonuje pływadło Mariana. Na miejscu okazało się, że w miejscu skrytki zakotwiczyła na dłużej jakaś załoga patrząc na moje podejrzliwe działania. Musiałem im naświetlić moje działania w ich sąsiedztwie. Niestety skrytka poleciała pewnie na dół a przez tak mały otwór nie ma tam dostępu. Z korespondencji z założycielką wynikło, że w naporze czasu nie zdążyła dobrze dokręcić zabezpieczenia dla kesza i dlatego pewnie spadł. Czekałem na jakiś zimowy wypad po lodzie ale się nie złożyło a w tym roku też nie jest zbyt lodowo na tak wypad. Pozdrowienia dla zdobywców i założycieli. Wpisano 20.01.2019