Odwiedziłem, nagrałem filmikhttps://youtu.be/YPaVgNjSuKU

Odnośnie dojazdu, to obecnie trzeba samochód zostawić obok nowego domu przy zakręcie w lewo, bo zaraz za zakrętem wisi tabliczka "droga prywatna". Przejść jednak można spokojnie, bo mimo, iż widziało nas kilka osób, nikt się nami nie interesował. Zaś co do samego keszyka, to albo coś mikruska zjadło, albo też nie wytrzymał on warunków atmosferycznych. Zawsze jest też opcja, że ktoś grodzisko szturmował. I mógł to być nawet ten byczek spod zabudowań.W przeciwieństwie do Brym uważam, że serwis jaki wykonaliśmy, był dobrej jakości. Wydaje mi się, że logbook ma szanse być odporny na warunki, a i keszyk po naszej akcji zostawiliśmy nieco bardziej "ukryty". Więc według mnie wizyta właściciela jest potrzebna raczej tylko na okoliczność powrotu do oryginalnego maskowania. A czy miałem rację, co do tego, czy keszyk wytrzyma, to niech napisze w logu kolejny znalazca.Dzięki za pokazanie miejsca. :)

Jak we wpisie - potrzebny serwis. :(

Znaleziona w piękny, słoneczny dzień wiosenny. Drobna przechadzka do kesza bardzo się spodobała. Były przygody. A jakże! Takie przygody to tylko na keszach!Ano, byczek z okolic zagrody chciał ruszyć w naszą stronę! Pilnował swojej rodzinki, więc to zrozumiałe, że Indiany Jones - łowcy skarbów, stanowiły wielkie zagrożenie!Owszem, był płotek, ale on rady na pewno by nie dał! A co byczka powstrzymało? Azymut założył okulary przeciwsłoneczne i tak spojrzał na byczka, że ten normalnie się wycofał. Nie wiem, co by z nami było gdyby nie te okulary!A tak poważniej, kesz znalazł się owszem, tylko jakiś taki połamany. Ktoś o to miejsce dba, i mógł mikrusek paść tego ofiarą. Niestety tylko przypuszczamy, jak mógł wcześniej wyglądać. Podkleiliśmy, ale szczerze mówiąc, to działanie to tylko prowizorka i dla zabezpieczenia logbooka. Bardzo przyda się serwis autora. TFTC.

Znaleziona podczas pierwszomajowego keszowania.

Zielone za pomysł maskowania.

Dzięki za miejsce.

Akurat to grodzisko prezentuje się chyba najładniej ze wszystkich, które widziałam. Nie jest zakrzaczone i bardzo ładnie widać kształt rogala - obecnie malowniczo porośniętego świeżutką trawą. Sporą niedogodnością jest fakt, że tuż obok mieszczą się domy i mam wrażenie, że trasa dojścia wiedzie przez czyjś teren (wprawdzie na jego tyłach). Jak rozumiem mieszkańcy o keszu nie wiedzą a to może spowodować, że będą podejrzliwie traktować pojawiające się tu wycieczki "miłośników grodziska".
Obecne maskowanie i umiejscowienie kesza jest bardzo sprytnie dobrane (keszera nie widać z pobliskich zabudowań), myślę, że ma szansę przetrwać. Niemniej jednak na miejscu Autora porozmawiałabym z mieszkańcami o geocachingu...

Świetnie się bawiliśmy snując wizję wojów zamieszujących w pobliskiej szopie oraz omawiając szczegółowo podgrodzie, które mijaliśmy w drodze do kesza  I chyba nawet STF nam się trafił.

Jeszcze nie znalezione a już zaginął. Niestety właściciel działki nie ułatwia zadania. Tnie równo wszystkie drzewa w okolicy grodziska. Praktycznie nie ma gdzie zrobić kesza. Zostało jeszcze kilka opcji w zanadrzu ale mało efektownych. Zobaczymy ile czasu wytrzyma obecna skrytka.