Zagadka rozgryziona z FounderdeRink, choć nie obyło się bez zerknięcia we wpisy poprzedników w poszukiwaniu wskazówek. Dzięki za kesza.

Trzy dni temu postanowiłem wreszcie uporać się z zagadką. Najpierw poszedłem w złym kierunku, ale po ponownym spojrzeniu na nazwę kesza domyśliłem się co i jak. Finał nie ma nic wspólnego z laskiem Bielańskim, ale co tam. Wczoraj poszliśmy grupowo podjąć. Miejsce takie sobie, do tego było ciemno. I kiedy już mieliśmy się poddać zauważyłem na ziemi zatyczkę pojemnika z zawieszką, do tego umazaną czymś brązowym i cuchnącym... Po reszcie ani śladu. Wielkie rozczarowanie.

Ale dziś, po korespondencji z innym znalazcą z wczoraj (GC) wróciłem już sam i muszę się pokajać. Kesz jest na miejscu i aż kłuje w oczy. No po prostu dopadła nas zbiorowa ślepota wczorajI nie tłumaczy nas nic, ani ciemność, ani nawet zatyczka po (zapewne starym) pojemniku. Okazało się, że zagadka była łatwiejsza niż znalezienie samego kesza, którego widać z daleka :D
Zaliczony po dogrywce.

Po wymianie maili z ostatnim poszukiwaczem miałem przeczucie, że jednak kesz jest tak jak go odłożyłem. Byłem, sprawdziłem, pojemnik cały i bezpieczny, serwis niepotrzebny.

Z tego co czytam, to musiało się wydarzyć coś złego z keszem od mojej wczesno porannej wizyty ;( Pojemnik zastałem i odłożyłem w jak najlepszym porządku... Dzięki za kesza.

Do zagadki przymierzyłem się zaraz jak powstała ale powiem szczerze jakoś nie szło. Po jakimś czasie wróciłem do zadania i poszło dość sprawnie. Samo podjęcie skrzynki to już inna bajka, to zupełnie nie moje rejony ale dziś mobilizacja i wyprawa po ten i dwa inne podobne kesze. Dziękuję za rozkosze łamania głowy i kesza

Kesz był bez zatyczki i pełen wody. Wymieniliśmy pojemnik na nowy, nowy też logbook. Zdjęcia w załączeniu. Oryginalny logbook mam w domu.

Pictures for this log entry:

kesz

suchy logbook

O matulu, ja humanistka i umysł ścisły (keram).... ja o kwiatkach, On o quizach... Tyle tylko, że skubaniec jak się na coś zatnie to rozwiąże. Dzięki.

Skrzynka dostarczyła mi dużo emocji, zarówno złych jak i dobrych. Nie oceniam skrzynki, bo nie wiem jak. Sam zamysł wspaniały,wręcz genialny, są 3 keshe na nim oparte - ĄĆĘŁŃÓŚŻ, Bul Bul?, ĘĄĆ. Tylko, że  ... do rozwiązania trzeba podać jakieś wskazówki, kierunek, inaczej tylko znajomi będą mogli sprawę ruszyć.  Enigmę złamano, bo wiedziano co powinno wyjść jako wynik tutaj bez wskazówek nie do ruszenia. Dlatego brak jakiegokolwiek wskazówki to błąd.
Ja rozpocząłem od Bul Bul?, ale najprostszą jest AĆĘŁŃÓŚŻ i polecam od niej rozpocząć, bo pozostałe dwie to komplikacje metody użytej w tej pierwszej. Podpowiedź jest niezbędna, ja swoją dostałem od Elvisa, dotyczy programowania i ... brainfuck, większości może nie wystarczyć. Jestem jednym z ostatnich, którzy programowali w kodzie maszynowym i po podpowiedzi ta zagadka okazał się prosta, jakieś 2h pracy w notatniku i rozwalone. Potem się okazało, ze niepotrzebnie się męczyłem, bo istnieją strony, gdzie można wrzucić treść zagadki po rozkodowaniu i dostaniemy namiary.
To kolejny minus, bo okazuje się, że autor znał coś, użył stronę i proszę bardo - mamy kosmicznie trudną zagadkę dla wybranych w 3 min. Trochę jak zagadka Bilba w jaskini - Co mam w kieszeni? Samo użycie czegoś rzadkiego, znanego zaledwie garstce to dobry pomysł na rozpropagowanie, ale trzeba dać wskazówkę, od jakiej strony to ugryźć. 
Sam kesh i jego umiejscowienie poprawny, choć przy takiej zagadce spodziewałbym się czegoś więcej. Był reaktywowany, wiec nie wiem jak wyglądał na początku. 
Na koniec podziękowania dla wszystkich, którzy zadali sobie trud "pomocy" w tych 3 zagadkach. Za uściślenie koordów, za reaktywację keszy, za podpowiedzi, niekoniecznie wprost, ale pomocne.   
Dla autora-dzięki za łamigłówkę,ale wolałbym jakiekolwiek wskazówki od której strony to ugryźć, oraz apeluję o większą staranność w zakładaniu kesha.

TFTC

Na wieczorny spacer z Nuką wybraliśmy się tym razem na Tarchomin. Zagadka rozwiązana już dawno temu, więc w końcu postanowiłem złapać skrzynkę. Tutaj przynajmniej poszło w miarę bezproblemowo.

Jak dla mnie dość trudne, ale jednak rozwiązywalne. Dzięki!

Ostatni z trzech quizów Geologa, jaki udało mi się dziś podjąć. Miejsce lekko zaśmiecone, ale jeszcze nie było tak źle. Po dotarciu na kordy rozejrzałem się i zlokalizowałem skrzyneczkę. Sama zagadka dla mnie bez pomocy nie do przejścia - aż takim informatykiem nie jestem :)
Dzięki!

Dzisiaj jest dzień aproksymacji liczby Pi i jakoś się tak złożyło, że wreszcie wystąpiły okoliczności sprzyjające podjęciu kilku zagadek jednego autora. Zagadki są w sumie cztery, ale z jedną sobie niestety jeszcze nie poradziłem Ukojenie przynosi mi jedynie świadomość, że nie jestem odosobniony w tym niepowodzeniu. Rzeczona zagwozdka ma póki co dopiero dwóch zdobywców (przynajmniej w OC). Ja tam osobiście uważam, że za rozwiązania tych trzech powinienem dostać jakiś solidny hint od autora do czwartej, tak żeby mieć skompletowany cały komplet .

Te trzy, które mi się nie oparły rozwiązałem już dość dawno temu, ale mimo, że w ostatnich miesiącach zdarza mi się nieopodal przejeżdżać dość często, to jakoś nie było do tej pory dobrej okazji, żeby zjechać w bok i się do nich dobrać. Albo miałem kompletnie nieodpowiednią odzież, albo pora dnia była zanadto przypałowa, a kiedy już wsztko inne się zgadzało, to w ostatniej chwili zaczynało lać jak z cebra i odechciewało się keszowania (poważnie! tak się zdarzyło trzy razy! za każdym razem ulewa zaczynała się jak byłem całkiem blisko i za każdym razem była to taka ulewa, że musiałbym być niespełna rozumu, żeby keszować...).

Dzisiaj w końcu wszystko się ułożyło tak jak trzeba. Pewnie w tym zasługa liczby Pi...

Najpierw postanowiłem przyjechać tutaj. Przyznam, że trochę się obawiałem tej miejscówki. Jakoś odniosłem wrażenie z wpisów owych nielicznych poprzednich zdobywców, że miejsce jest... hmmm... mało estetyczne. Spodziewałem się więc najgorszego, szczególnie że niedawno doświadczyłem dośc podobnej sytuacji we Wrocławiu. Skądinąd miła zagadka miała finał ulokowany w takim zagłębiu fekaliów, ze szybko odechciało mi się jakiejkolwiek eksploracji. Tutaj w sumie zaskoczenie było na plus. No dobra! Nie jest to francuski ogród, ale z drugiej strony miejsce, jak miejsce - przynajmniej w miarę z boku, więc można sobie spokojnie poszukać. A ponieważ nie ma żadnej podpowiedzi, spojlera, czy jakiegokolwiek punktu zaczepienia, a na dodatek skrzyneczka jest mikro, więc trzeba się trochę porozglądać. I znowu - sposób ukrycia okazał się miłym zaskoczeniem. Nie mam zamiaru spojlerować, więc nie napiszę nic więcej, ale muszę uczciwie powiedzieć, że całość - zagadka + sam kesz oceniam bardzo pozytywnie. Oczywiście, okazało się, że na miejscu nie mam ze sobą nic do pisania. W sumie to nie jechałem na kesze tylko w innym celu i to, że tu dziś trafiłem to trochę improwizacja, ale na ogół jakieś tam pisadło w aucie jest. A dzisiaj - jak na złość - nic. Dlatego zmajstrowałem sobie "pseudo-pisak" z nadpalonego patyczka i dla pewności jeszcze dołączam fotkę logbooka.

Dzięki za tego kesza!

Pictures for this log entry:

Dowód wizyty

W domu posprzątane, dziecko ułożone do snu to czas na keszowanie. Szybkim sprintem obskoczyłem keszowe zaległości. Dzięki za skrzynkę!

---------
Zagadka rozwiązana już dawno... na tyle dawno, że nie wiem jak to zrobiłem :| TFTC

Wyprawa prawie na koniec świata, czyli wycieczka na Nowodwory na GC Event "Białołęckie Geoploty"
Zarówno przed Eventem (samodzielnie), jak po nim udało mi się kilka miejsc odwiedzić i zalogować swoją obecność w logbooku.
Dziękuję wszystkim za przygotowanie keszy, za pokazanie ciekawych miejsc oraz gdzieniegdzie opowiedzenie interesujących historii. Gdyby nie geocaching to zapewne nigdy bym tu nie trafił!

Jeden z dłużej nie podejmowanych keszy w Warszawie (to już prawie rok od ostatniego znalezienia).
Zagadka fajna. Jak już człowiek ogarnie o co chodzi to już dalej sprawnie idzie.
Pojemnik (pomimo moich obaw) na miejscu i ma się dobrze (pomimo, że obok można znaleźć butelki po napojach wyskokowych).
Lubię takie kesze!

* Synchro z GC *

No, no! Ta zagadka spędzała mi od pewnego czasu sen z powiek. To było tak, jakbym widziała słowa, ale nie rozumiała ich znaczenia. Aż tu nagle, poszukując rozwiązania innej zagadki wszystko się rozjaśniło. Po odczytaniu współrzędnych znów ogarnęły mnie pewne wątpliwości, okazało się jednak, że niepotrzebnie. Dzięki serdeczne za te emocje. Miło było zrobić sobie taki prezent na zakończenie wakacji  :)