Razem z Izeq

Skrzynka na miejscu, mokro w środku ale logbook znośnie, dało się wpisać. Dopisaliśmy też Victora;)

Logbooku całkowicie mokry. Nie dałem rady się wpisać. 

Mimo że padało to polne drogi przejezdne. Skrzynka zgarnięta w drodze powrotnej z pracy. Dzięki 

rok ze sporym haczykiem od ostatniego wpisu. skrzynka znaleziona podczas rowerowej wycieczki z Łodzi nad Zalew Sulejowski, taki mały skok w bok z głównej trasy. w środku sporo wody. wywaliłem jakiegoś bliżej niezidentyfikowanego mokrego śmiecia, a stary logbook nie dość, że mokry, to zielony i obślizgły zapakowałem w świeżą strunówkę (nie było czasu na suszenie), musi poczekać na serwis przez kogoś innego. poza tym skrzynka w całkiem niezłym stanie. zapasowy logbook suchy. malutkie to grodzisko. w Skoszewach jest chyba nieco większe, też datowane na IX w n.e., ale niestety nie ma i nie było tam skrzynki, chyba pora to nadrobić.

Rok minął nikogo nie było.Skrzyneczka odkryta bez większych problemów, a w środku wody po dach.Na szczęście logbook suchy.Dzięki

Znaleziona podczas uderzenia na Częstochowę i akalice.

Tuż po naprawdę intensywnym deszczu wyszło słońce i zrobiło się naprawdę pięknieOddałem się wtedy uwiecznianiu chwili na cyfrowym nośniku :)

Logbook w opłakanym stanie, tak jak na zdjęciu poprzedniego znalazcy. Dodaliśmy czysty logbook w nowej strunówce. Dzięki za kesza!

Znaleziona podczas wyjazdu Radomsko, Częstochowa, Olsztyn, z doborową ekipą.

W drodze po krzynkę oświeciło nas słońce podczas tego deszczowego dnia.

Dzięki. Pozdro!

Przepiękne miejsce i jeszcze pogodę mieliśmy idealną bo nie za gorąco nie za zimno i było sucho po prostu cudownie  

Skrzyneczka bardzo fajna tylko potrzebny serwis bo cała mokra nie dało się wpisać do logu. Trzeba też uważać na żaby bo jak szliśmy po skrzynkę pod naszymi nogami skakały ich z setki( z minimalną przesadą) 

O samym grodzisku wiedziałem już od lat ale nie wiedziałem gdzie dokładnie i ogólnie tak jakoś nie po drodze. Dzisiaj trafił się wcześniejszy powrót z terenu i przyjechałem. Dojechałem samochodem pod samego kesza. Miejsce dość intuicyjne więc ze znalezieniem nie było problemu. Niestety kesz dość mokry. Jakoś się wpisałem ale trzeba logbook bardzo delikatnie otwierać. Zabieram biedronkę. Niestety zapomniałem zabrać coś na wymianę.
Grodzisko bardzo fajnie zachowane. Właściwie kompletne wały i prawie całe podgrodzie. W jednym miejscu ciekawe wykopaliska. Trzeba tylko mieć odpowiednie odzienie żeby tam zanurkować. A za grodziskiem fajny urbex. Opuszczone gospodarstwo, kilka ciekawych sprzętów w środku, sporo ciuchów na strychu. Też warto było tu zajrzeć. W sumie to mógłbym mieszkać w takim miejscu. Dzięki
P. S. Wjechałem. Ciekawe czy teraz wyjadę?

Udało się dojechać  keszowozem na odległośc 3m od kesza.Gród obszedłem cały do okoła,robi się tam powoli wysypisko śmieci.Od południowo-zachodniej strony to te wały mają grubo powyżej 4m.

Skrzynka zalana wodą logbook też ,kret tak samo ,wpisac sie nie udało bo mokry ,ale na dowód zamieniam krety,zabieram zmokniętego jeżyka i zostawiam biedronke.

dzięki za kawałek historii.

Oj nie polecam podbierać po ciężkich ulewach. Mi prawie zeżarło rower. Ale liczy się, że zdobyta!!!
Wymiana kretów. rzeczywiście miejsce działa na wyobraźnię. Kesz BARDZO przemoczony i do połowy pełny był wody, ale logbook o dziwo trzyma się w miarę porządnie.

Out: GK Piaskowy Potworek (gratuluję pomyślunku osobie, która wsadziła go w strunówkę z fabrycznymi dziurami); muszelka
In: GK Jeż Wesołek; żeton z rogala

Oblazłem całe grodzisko, a kesz przy samym keszomobilu

TFTC!

Prima Aprilisowy wypad jaki sobie tego dnia zafundowaliśmy prawie zamienił się w iście prima aprilisowy żart... Ale po kolei. Częściowo opisał z resztą już wszystko Żeliwny.

Droga do skrzynki już sama w sobie była ciekawa. Pierw jakieś dziwne "latarnicze" budowle, których historię przytoczył mi Towarzysz, interesujące miasteczko (o dziwo bez żadnej skrzynki?!), kilka ciekawych budynków. Później całkiem sympatyczny dojazd ale tylko do momentu kiedy nie musieliśmy skręcać w drogę prowadzącą do skrzynki... Tam Żeliwny chciał rezygnować ale mnie było szkoda bo nadłożyliśmy dość spory odcinek drogi i głupio było tak wrócić z niczym. A jak na złość nie było gdzie podstawić samochodu. Padł pomysł by wjechać kawałek w drogę dojazdową (która tego dnia totalnie nie zachęcała do wjeżdżania w nią). Ale sam nie wiem jak to się potoczyło, że Żeliwny zamiast wjechać kawałeczek to wjechał z 300 metrów:). A jazdę zakończył parkowaniem na zielonych połaciach. A nawet opis skrzynki mówi, że grodzisko było dobrze usytuowane bo było chronione przez mokradła;)...

Spacer do skrzynki mimo że krótki to sympatyczny. Fakt, mokro, zimno i dżdżysto ale nie było tak koszmarnie. Poszukiwania skrzynki były formalnością. Miejsce oczywiste. Dobrze opisane i oznaczone. Zero kłopotów.

Powrót do auta i... nie mam pieczątki. Cholera, powrót znów do skrzynki. Zostawiłem pieczęć podczas ukrywania kesza. Strzeliłem sobie zdjęcie 360 i powrót do samochodu.

Teoretycznie...

Bo jak szybko wsiadłem tak szybko musiałem wysiąść:). Dalsza część zabawy to wpychanie i wypychanie. Samochodu świntuchy;). Pole rolnikowi przeoraliśmy totalnie. Jeszcze jak na złość po całym polu buszowały jakieś krety więc teren dookoła calutki w kopczykach. Więc jak już auto trafiało na jakąś trawę i łapało przyczepność to po chwili wjeżdżało na kopczyk i wspomnianą przyczepność traciło. W głowie przez moment zaczęło mi świtać tylko to, że zaraz trzeba będzie iść po rolnika do najbliższego domostwa aby wyprowadził swoje Lamborgini marki traktor. A jak auto w końcu po którymś pchnięciu znów zyskało przyczepność to zaczęło je znosić do koryta z rzeczką:)... No masakra!!! Ostatecznie po ciężkim boju udało się jakoś wyjść z opresji choć sraczka była straszna:).

Dzięki!

Wpadliśmy z Towarzyszem na genialny pomysł żeby pokeszować w dzień dowcipny i nawet nam fatalna pogoda nie przeszkadzała, a lało i pizgało nieziemsko tego dnia... No ale jedziemy, dowcipkujemy i tak docieramy niemal pod samą skrzynkę. A ja nie trawię debilnego parkowania, więc zjechałem na łąkę żeby nie blokować drogi w razie czego, mimo że wygląda ona tak, jakby ostatnio używano jej za zaborów ;)

I kilka chwil później, gdy wróciliśmy do samochodu okazało się, że śmiesznie to dopiero się zaczyna... Ta cholerna łąka składała się wyłącznie z wody i błocka - za diabła nie mogłem wyjechać, a gdy wreszcie koła złapały oparcie i samochód ruszył ...to pojechał w bok - prosto do jakiegoś wykrotu. Finalnie udało nam się wydostać z opresji, ale zapowiadała się tu kupa śmiechu, ze zdecydowaną przewagą kupy ;)

Dzięki!

Mścisława, Mściwoja ani Siemowita nie spotkaliśmy, podobnie jak żadnej tablicy informacyjnej mówiącej o historii tego miejsca. Zdobyta w trakcie powrotu z imprezy sylwestrowej:) Na dworze -11 stopni, ale emocje nas rozgrzały;)

Wykorzystując ładną pogodę podjęliśmy przy okazji objazdu po bliższych i dalszych, rzadko odwiedzanych miejscach. Miejsce bardzo klimatyczne, pewnie zyskuje jeszcze, gdy jest mroczno i mgliście. Skrzyneczka trochę zamoknięta, ale logbook trzyma się dobrze. Włożyliśmy pudełko w dodatkową strunówkę i wykorzystaliśmy dodatkową czarną torbę, by zabezpieczyć całość. Warto, by przetrwał jak najdłużej, bo miejsce jest godne odwiedzenia. Dzięki za kesza

IN:  GK Klucz do lasu

Jadąc z Piotrkowa przypomniałem sobie, że gdzieś niedaleko od trasy jest nowa założona skrzynka. 

Droga już dobrze wyschła więc nie było problemu z dojazdem. Na miejscu szybka akcja i kesz jest w moich rękach. 

Przyjechałem do domu chcę logować kesza a tu niespodzianka! Kesz nie wyświetla się na mapie V3! Wyświetla się za to w aplikacji Cgeo.

Dopiero po odnalezieniu właściciela udało się zalogować kesza.

Dzięki za pokazanie ciekawego miejsca. 

Drive In ;-) Szybko sprawnie bez problemów - dzięki za pokazanie miejsca

Poranna akcja i jest FTF ;-)

Interesujące miejsce ale bardzo zaniedbane (lokalne wysypisko śmieci...). 

Ziema zmarznięta to i udało się wjechać na kordy ;)

Dzięki za pokazanie miejsca i kesz :)

Skrzynka została zaakceptowana przez OC-Team