Nowy pojemnik (petka) z nowym logbookiem w miejscu opisanym poniżej.

Mieliśmy szczęście, wybraliśmy taką porę roku, kiedy zboże jare sięga zaledwie do kolan, a kukurydza właśnie zdecydowała się wypuścić dwa listki, więc marsz przez pole nie był uciążliwy.

Niestety, na miejscu zastaliśmy siedlisko lisów, nie cmentarz. Gospodarzy na szczęście nie było, były natomiast wspomnienia po uczcie z dwóch kur.

Nie było też spoilerowego obiektu (tego wielkiego pnia), rozpadł się na drobne, ani też żadnej skrzynki.

Zrobiliśmy reaktywację tuż obok szczątków pnia i obok spoilerowej robinii. Jest to petka w małym pieńku, otoczonym czterema robiniami. Kesz przykryty jest kamieniem.

Dziękujemy.

Dzięki za kesza.

Znaleziona z Dorotkąpodczas drugiego dnia zbierania keszy w okolicy . Kolejny kesz do kolekcji z serii cmentarzy ewangelickich nowotomyskiego powiatu. Zimowe spacery po lekko ośnieżonych lasach w słoneczny mroźny dzień i do tego piękna okolica - esensja geocaching'u . Cóż więcej ... Kilkuset metrowa przeprawa przez pole (na szczęście ziemia była zamarznięta) i dotarliśmy do cmetrzarza . Teren zryty przez psy lub lisy. Wszędzie widać głębokie nory , a wiele z nich wygląda na całkiem świeże lub używane. Niestety drzewo ze spoilera jest zniszczone przez wepchniętą na nie hałdę ziemi i kamieni . Pojemnika nie udało się nam znaleźć więc podłożyliśmy swój oznaczając go zgodnie z podpowiedzią z kesza (mamy nadzieję, że właściciel się nie pogniewa o to). Jedna z leżących tablic była czytelna.
Bardzo dziękujemy za pokazanie ciekawego miejsca i za fajnego kesza oraz pozdrawiamy serdecznie właściciela :)

Wybraliśmy dojście od wschodniej strony. Dzięki temu przez prawie 100 metrów czuliśmy się jak "Dzieci Kukurydzy", nawet gdzieś mamy podobne zdjęcie.  Na miejscu znaleźliśmy pogryzione resztki pojemnika (info do założyciela). Tym razem rekonstrukcję zrobiliśmy w wersji mikro. Dzięki za skrzynkę.

Spacer po podmokłym polu w oparach mgły i lekkim mrozie - trudno, takie życie, każą, to idziemy... Razem z Małym Jakubem, dzięki.

Wespół z Uhuhu w czasie nowotomyskiego keszowania ! Dzięki bardzo !

Za przedzieranie się przez pole ponad dwumetrowej kukurydzy powinny być dodatkowe punkty zwycięstwa A gdyby jeszcze tak mgła ....  Dzięki za dodatkowe atrakcje, pozdr.

Znaleziona w towarzystwie Szymona - mojego dzisiejszego przewodnika po okolicy. Z dotarciem i znalezieniem kesza nie mieliśmy najmniejszego problemu. Dzięki za kesza. Pozdrawiam!

Skrzynka znaleziona, prawie żadnych trudności, jednak w tą porę nie polecam takich wyjazdów. Wszędzie dżungla. 

Potwierdzam, że kesza na miejscu.

Ostatnia skrzynka na dziś. Czas wracać. Generalnie finał w "kapuście". Dziękuję za wszystkie dzisiejsze skrzynki. Wrócę niebawem. Pozdrawiam.

Trochę biegania było... przez pole. Natura znakomicie domaskowała miejsce ukrycia, nawet po przeczytaniu podpowiedzi nie było łatwo.

Hello,

Ja pisałem w mailu, byś podał zmierzone przeze mnie kordy cmentarza, a jeśli chcesz utrzymać obecne, to byś zmienił typ kesza na "nietypowy" i dopisał info   Kordy zostały "stare", typ też i dzięki temu mogliśmy poczytać o kolejnych przygodach  Ciekawe, kto (lub co) zaiwanił czaszkę, którą fotografowałem ? Pzdr, Wojtek

Kordy poprawione, z tego co pamiętam, to ktoś mi sugerował, żeby podać kordy gdzie kończy się droga. Poprawione i teraz kordy pokazują miejsce ukrycia.

Trzeba albo zmienić typ albo kordy. Nie jest to co prawda rekord, bo znalazłem kiedyś skrzynkę tradycyjną schowaną przez Założyciela z górą dwa razy dalej od podanych współrzędnych niż tu ale 333 metry to też za dużo. W pośpiechu nie zaznaczyłem punktu ale ze śladu wynika, że kesz schowany jest +/- na N52°23.615 E16°18.044. 

Pięknie dziękuję za skrzynkę. Znaleziona w towarzystwie rredana. TFTC!

---

Zbiorcze logowanie zaległych znalezień za pomocą GeoLoga&OKAPI

Troje głupoli zawitało do Głuponia, ot taki zwykły sobotni poranek u gospodarza, a dokładniej - gospodyni, która w szczegółowym opisie Agnieszki szczęśliwą (bądź nie) posiadaczką wyblakłego pomarańczowego polara była, włos jej zaś wieńczyła świeżo modelowana na lokówkę grzywka. Panią rzeczoną charakteryzuje też ciekawość świata i nieustanne zadziwianie się nim. Zachowała w sobie najcenniejsze pierwiastki dziecka. Dziwna to była sprawa, że jakaś sjesta w aucie, że mąż jaki wspomniany ino tylko spaceruje po okolicy, podczas gdy auto porzucone, że przecież jak to - pani gości ma, a to wszystko jakieś takie dziwne, doprawdy. Generalnie dziwny jest ten świat, Algidzie gratuluję wewnętrznego spokoju i wybrnięcia z tej jakże przecież dziwnej pobudki, która mogłaby być zaiste najprawdziwszą marą. No i bardzo dobrze, żem zdjęcia pewne zobaczyła dopiero teraz, bo z pewnością tak śmiało nie chadzałabym po tej przedziwnej okolicy.

TTF! Ale nie poszło łatwo. Kierowani GPSem dojechaliśmy na kordy czyli do tego samego gospodarstwa co Wojtek i Marek. Niby sobota, 8 rano ale na wsi przecież jest co robić i o tej porze nie powinno już być mowy o spaniu. Atakować kesza czy najpierw wyjaśniać cel naszej wizyty z gospodarzem terenu? Pokręciliśmy się przy bramie ale ani ciekawości ani nic innego swoją obecnością nie wzbudziliśmy... Kordy wskazują na dom. Obok jest kępa wierzb ale to przecież nie ta ze zdjęcia. A tamta? Tamta już tak ale to chyba za daleko? Nie, to na pewno ta z foty, w 5 minut tego nie załatwimy. Przy keszu pokazało 333 metrów do celu! Cmentarza nie eksplorowaliśmy chcąc jak najszybciej wrócić do auta przez wzgląd na pamięć o przygodzie przy OP74E8. I dobrze, obrazki jak te z logu Wojtka dziewczynom by się nie spodobały. Chociaż Algida przy poprzedniej odsłonie OP7CE4 była mężna. Kolejni podejmujący lepiej niech nie skręcają w drogę, ze stojącą przy wjeżdzie tablicą z napisem Głuponie ileś-tam tylko w następną (jadąc od strony Kuślina). Będą mieć bliżej na pieszo i nikomu nie wejdą w paradę. Nie licząc pola ale jest tam - przynajmniej w tym roku - miedza. Była jeszcze mała przygoda ale o tym może napisze Algida. W każdy razie do końca dnia słowo "ale głuponie" i "dziwne" wywoływały salwy nasze śmiechu. TFTC!

STF !!!  Dojazd autem wybrałem do posesji położonej wśród pól. Nawet chciałem tu do kogoś zagadąc ale nie było za bardzo do kogo gębę otworzyć. Pan sobie traktorem orał pole, nie zwracał uwagi na mnie idącego miedzą do zarośli cmentarza: 330m w tą i 330m spowrotem. Rowerem da się dojechać w stylu "drive-in" ale następną drogą w prawo z asfaltu. Skrzynka fajnie zamaskowana. Czachy co ją Wojtek znalazł nie widziałem, za to mocno poryte jest tam przez zwierzynę. Po ciemku trzeba uważać żeby się w dziurę nie wpakować. Dzięki. Pzdr. 

Hello,

I FTF się trafił. Mocna ekipa nie dała rady ?   Atakowałem cmentarz z podanych kordów. W gospodarstwie nikogo nie było. W przyszłości starajcie się prosić o akceptację na zostawienie auta i przeprawę przez pole. Inna droga ? Tylko przez pola, w różnych wersjach długości trasy. Krótki spacer i już na miejscu. Najpierw obejrzenie, fotki. I w ten sposób natknąłem się na ludzką czaszkę (na oko kilkunastolatka). Najprawdopodobniej wykopały ją zwierzaki. Została tam, gdzie była - nie miałem ze sobą sprzętu do rycia. To dobre przypomnienie, by zwracać uwagę pod nogi , gdy chodzimy po starych cmentarzach. Skrytka rzucająca się w oczy, nie było kłopotów z jej znalezieniem. Pzdr, Wojtek