Staw Małgorzata to naturalny zbiornik wodny położony w zlewni Boliny (Bolina Zachodnia), o powierzchni 0,42 ha na Giszowcu.
Przed II wojną światową nasz staw był bazą Towarzystwa Pływackiego "23" Giszowiec- Nikiszowiec. W 1926 roku wybudowano na stawie wieżę do skoków do wody, a w sierpniu tego samego roku odbyły się tu V Pływackie Mistrzostwa Polski.
Towarzystwo Pływackie największą popularność uzyskało dzięki zawodniczce Rozalii Kajzer. Była ona pierwszą olimpijką z Giszowca i uczestniczką igrzysk w Amsterdamie w 1928 roku. W swojej karierze wywalczyła 12 razy mistrzostwo Polski. Przez kilka lat w kraju była nie do pobicia, 28- krotnie poprawiając rekordy Polski.
Swoją klasyczną żabką była szybsza od kraulistów!
Niestety po wkroczeniu Niemców traci wraz z mężem mieszkanie w domku na Giszowcu i przeprowadzają się do baraku w Nikiszowcu. Bez wody, kanalizacji, w wilgoci i zimnie. Kto mieszkając w takich warunkach myśli o sporcie.
Po wojnie Rozalia Kajzer- Piesiur rzadko wraca do sportowej przeszłości. Zresztą mało kto kojarzy ją z olimpijską rywalizacją. Sąsiedzi pamiętają Rozalię telefonistkę z kopalni Gische (dziś to wygasająca kopalnia Wieczorek) i jej męża Maksymiliana Piesiura (kierowcę dyrektora kopalni Gische), gdy byli już starszą parą. Tęga, starsza pani w niczym nie przypominała już dawnej gwiazdy sportu. Nie mówiła też już nigdy o pływaniu.
Wokół niej wszystko się zmieniło, zwłaszcza Giszowiec, a jej ulubiony Staw Małgorzata, gdzie w młodości zachwycała skokami do wody, po wybudowaniu w połowie lat 60-tych szybu IV Kopalni Staszic, uległ stopniowemu zmniejszeniu i zaczął zarastać.
Ostre zbocza pełne są spróchniałych drzew, wśród krzewów ukryte są pozostałości po zabudowaniach ośrodka, a rzeka Bolina wygląda jak ściek, który można przekroczyć.
Nie pozwól czasowi zabrać nam historii, o dziewczynie, która lubiła pływać żabką.
Źródło: Szejnert M., Czarny ogród
O keszu:
Przez długi czas był tutaj inny kesz dzięki, któremu poznałem powyższą historie. Niestety zniknął, więc uznałem, że to miejsce oraz pamięć o Rozalii nie może tak samo zniknąć.
Kesz nie jest niczym niezwykłym i wprawne oko szybko go dostrzeże.
Uważajcie przy podejmowaniu go. Nieostrożny ruch i można zsunąć się i zrobić sobie krzywdę.
Kesz umieściłem z dala od uczęszczanej przez pieszych oraz rowerzystów ścieżki, jednakże proszę o czujność.
Powodzenia.