Tym razem chciałbym Was nieco oprowadzić po Londynie . To kosmopolityczne mega miasto z wieloma znanymi , o statusie celebryty, miejscami . Na jego zwiedzanie i miesiąc będzie za mało , ja miałem ledwo cztery dni ale udało się zobaczyć sporo symbolicznych miejscówek a także trzy muzea . Nie brakło także czasu by trochę posnuć się po tutejszych , przepięknych parkach , napić się kawy na łące ( wolno !! deptać) czy nakarmić orzeszkami łakome wiewiórki . By to jednak zobaczyć to trzeba :
a ) chcieć
b) wcześnie wstać ( no , powiedzmy 7 rano ) i późno wracać ( jest bezpiecznie , mnóstwo policji )
c) czasami przemieszczać się metrem
transport i nocleg musicie ogarnąć sobie sami w ramach możliwości finansowych i potrzeb . By zobaczyć darmowe muzea typu
Natural History Museum polecam , minimum 4 h
Science Museum mieszane uczucia , wyszedłem po 1,5 h
Brytyjskie Muzeum dla mnie kolejna rewelka , 5 h minęły błyskawicznie ale że Połówka miała już dość , musiałem odpuścićtakie moje szczęście
to najlepiej wcześnie , na poziomie planowania , rezerwować miejsce bo można się odbić z braku miejsc , zwłaszcza w sezonie . To samo zrobiłem w sprawie wjechania na Sky Garden . W ostatni dzień , przed wylotem wjechałem na górę by jeszcze raz spojrzeć na to miasto . piękna sprawa ( jak trafisz na pogodę ) .
Udało nam się przejść przez Hyde Park , super teren na chillout , sport i relaks w otoczeniu bujnej i egzotycznej roślinności w otoczeniu przemiłych gryzoni i ptactwa ( zabierz orzeszki , nigdy chleb !!) jeżeli chodzi o Speaker's Corner, czyli punkt, gdzie każdy może głośno wyrazić swoje poglądy ( z wyjątkiem obrażania panującego ) to .... tylko kawałek terenu parkowego , można sobie darować . Po drugiej stronie parku zobaczysz Kensington Palace , ( obejrzałem , sfotografowałem i idę dalej do Notting Hill , jedna z dzielnic londyńskich którą rozsławił film pod tym samym tytułem . Jeden z moich ulubionych więc nie obeszło się bez założenia geościeżki - polecam . Ale sama dzielnica nie zrobiła na mnie wielkiego łał a do tego targ składa się już po 14 . W kolejnych dniach zobaczyliśmy też dzielnice Soho , Chinatown ( można zjeść , popić i zabawić się ) ale dopiero Camden Town nas urzekło . Kapitalnie pomyślane , wesołe , kolorowe , ma to coś . Obok jest kolejny ładny Regents Park .
Jak już wspomniałem , czasami przemieszczaliśmy się metrem , bez kombinowania płacząc zwykłą kartą bankomatową ( pierwsza strefa , czyli centrum to koszt 1, 4 funta ) szybko i tanio bo bilety z automatu są droższe a karta miejska nam była zbędna . Jedzenie od wyboru do koloru według uznania , wszystkie kuchnie świata aczkolwiek jakość czasami pozostawała wiele do życzenia ( tu każdemu wydaje się że potrafi) Jak będziesz się kręcił po Kensington to z czystym sumieniem mogę polecić La Brioche , wyśmienite i tanie brytyjskie śniadanie , serwowane przez rodzinę Włochów :) . Z stąd blisko do Muzeum Historii Naturalnej i do metra . Wszędzie gdzie byliśmy , czuliśmy się bezpiecznie . Miasto rozległe , stare i bogate . Warte poznania .
A wracając z Notting Hill przypadkowo trafiliśmy do kolejnego ogrodu z ładnym ogrodem w stylu japońskim oraz kilkoma innymi , każde inne i każde zapraszające do odpoczynku więc to tu umieszczam tradycyjny ślad swej obecności .
O dziwo , stwierdzam że Londyn jest ciężki do ukrycia w sensownym miejscu skrzynki , nawet mikro bo mało zakamarków , parapety drewniane lub kamienne , płoty z prętów , parki zadbane , bez dziupl i pieńków , zakopki nie wchodzą w grę choćby dlatego że ciągle coś pielęgnują , masakra . Tak więc musiał wystarczyć mały pojemnik , klipsiak wraca do kraju a jak coś zaginie to śmiało reaktywuj , ja mam daleko do serwisu .