Na pierwszy rzut oka typowy gdański bowke i Hewelion nie mają ze sobą wiele wspólnego: ten pierwszy był portowym hultajem, który na chwiejnych nogach i z ciężką głową przemierzał nadmotławskie ulice; nasz Hewelion zaś z natury jest raczej spokojnym lwem i zamiast swady szuka miejskich przygód. Okazuje się jednak, że jest w Gdańsku coś, co może te dwie – tak różne przecież! – postacie zbliżyć: mowa o miłości do bursztynowego trunku, z którego od wieków słynie miasto, a którego pełen kufel wstydliwie ukrywa za plecami nasz lew...
O tym jak ważną częścią miejskiego krajobrazu były tutejsze browary świadczą choćby zachowane nazwy ulic: Piwnej, Słodowników czy Browarnej. Co ciekawe, ulica Piwna pierwotnie nazywana była ulicą Jopejską (Jopengasse) od charakterystycznego dla Gdańska gatunku piwa jopejskiego, które konsystencją bardziej przypominało gęsty syrop niż trunek, który znamy dziś. W czasach największego rozkwitu gdańskiego browarnictwa, czyli w XV i XVI w. po mieście rozsianych było kilkaset browarów, które rocznie produkowały ok. 250000 126-
litrowych beczek piwa. Ponad trzydzieści milionów litrów! Co prawda wielki gdański astronom, żyjący w XVII w. Jan Heweliusz nie załapał się na czasy największej browarnej prosperity miasta, ale warto pamiętać, że i on należał do gdańskich wytwórców piwa i to właśnie dochody z browarniczego biznesu dawały mu możliwość prowadzenia działalności naukowej. Choć w kolejnych wiekach ilość browarów
stopniowo się zmniejszała, to dopiero w latach 90-tych XX w. gdańskie browary przestały istnieć.
Szczęśliwie w ciągu ostatnich lat przedsiębiorcy i pasjonaci piwa powracają do tradycji rzemieślniczo warzonego trunku.
Źródło: https://visitgdansk.com/corobic/restauracja-gdanski-bowke-dlugie-pobrzeze-11,a,4248 dostęp: 09.02.2023 g. 13.01
O keszu:
Stań twarzą do Heweliona i skieruj się w prawo do najbliższej bramy. Tam po lewej stronie szukaj kesza, nie daj się złapać i wpisz się do papierowego logbooka. Potrzebna tu konspiracja na najwyższym poziomie. Zasłoń swoje działania przed mugolami.