Jak już wspominałem przy innych kolejowych keszach z tej serii Niemcy budując linię z Sulechowa do Świebodzina liczyli na rozwój przylegających do niej terenów. Nie inaczej było w Mozowie, gdzie ówczesną stację zlokalizowano na obrzeżach wsi, a kilkaset metrów za nią wybudowano okazały wiadukt łączący wieś z polami uprawnymi (skąd swoją drogą rozciąga się całkiem przyjemny widoczek w kierunku Zielonej Góry, której zabudowania przy dobrej pogodzie wyraźnie widać na horyzoncie). Być może liczono na to, że Mozów będzie się w przyszłości rozwijał w kierunku Sulechowa, ale nigdy do tego nie doszło.
Dziś z leżącego na uboczu obiektu korzystają właściwie tylko skracający sobie dojazd rolnicy i... lokalna młodzież, która pod wiaduktem znalazła sobie dogodną miejscówkę zapewniającą schronienie zarówno przed opadami, jak i wścibskim wzrokiem starszych mieszkańców wsi. Ciekawostką jest fakt, że na wiadukcie zachowały się w całości oryginalne barierki, które z tego typu obiektów były masowo wykradane przez złomiarzy.
Skrzynka oznaczona jest jako niebezpieczna, gdyż wymaga zejścia paru metrów po dość stromym zboczu, które szczególnie po opadach może sprawiać pewne kłopoty. Kesz to klasyczny "plusz" w większym maskowaniu zastanym na miejscu - oba elementy nie są ze sobą scalone, więc uważaj, żeby nie wypadł przy podejmowaniu i odkładaniu.