Fishermann przez lata pobytu w osadzie poznał wielu tubylców, a nawet członków plemiennej armii łuczników. Jako że był człowiekiem potrafiącym z łatwością nawiązywać kontakty międzyludzkie wielokrotnie spędzał czas z jednym z łuczników nieopodal jednostki przy butelce rumu grając przy tym w warcaby kamieniami i muszlami wyrzuconymi na brzeg. Tak się złożyło, że talent odziedziczył po dziadku, który w tej dyscyplinie był mistrzem w jeszcze w Szwecji w związku z czym nasz bohater regularnie ogrywał łucznika. Pewnego razu grali na zakład. Przegrany miał wręczyć zwycięzcy nietuzinkowy przedmiot. Wynik rozgrywki, jak można było się spodziewać, był na korzyść Fishermann'a.
Przy kolejnym spotkaniu łucznik dotrzymał obietnicy z zakładu. Wyniósł z plemiennego składu granat zawierający nasiona owoców dzikiej róży i ekstrakt z ostrej papryki. Przeciwnik potraktowany takim granatem był skutecznie powstrzymywany przed dalszym atakiem.
Fishermann ucieszył się z prezentu, pożegnał się z łucznikiem udał się w kierunku osady. Niestety pochłonięte przez niego ilości trunku dały się we znaki i po przebudzeniu nazajutrz nie pamiętał nic z drogi powrotnej. Złapał się za kieszeń w szacie gdzie miał być schowany podarunek i oniemiał. Granatu nie było, został zgubiony w drodze powrotnej.
Twoim zadaniem jest udać się niedaleko centrum szkoleniowego łuczników i odnaleźć podarunek.
Kesz tradycyjny, na współrzędnych. Spokojnie, nie ma w nim żadnego ekstraktu z ostrej papryki :)