Rzeczony polodowcowy głaz narzutowy stanowi pomnik przyrody nieożywionej. Głaz został uznany za pomnik przyrody w 1979 roku. Widać tylko jego górną warstwę, reszta tkwi głęboko w ziemi.
Głazy narzutowe to fragmenty litej skały przyniesione na naszą ziemię przez lądolód ze Skandynawii. Mają dużą wartość pod względem geologicznym.
Poniżej fragment artykułu Jerzego Gogola „Skąd się wzięły głazy narzutowe w Polsce” zawartego na stronie https://www.pgi.gov.pl/kielce/oddzial-swietokrzyski/sep1-kielce/geologia-regionu/6445-skad-sie-wziely-glazy-narzutowe.html
Całość oczywiście dostępna pod linkiem.
Głazy narzutowe przybyły do nas niezwykle oryginalnym transportem lodowym. To prezenty, którymi przyroda ozdobiła naszą ziemię. Często ich kształt – efekt owego transportu – jest ciekawszy i cenniejszy niż w wykonane z nich ewentualnie polerowane płyty. Stąd – bez obróbki – stają się często głazami obeliskowymi i nagrobnymi.
W czasach PRL-u duże głazy narzutowe były jedynym źródłem skandynawskich skał dla małych zakładów kamieniarskich, które przecierały je i zamieniały w płyty nagrobkowe. Znikały przeto nagminnie. Dziś nie ma takiej potrzeby.
Głazy narzutowe są elementem polskiego krajobrazu. Około tysiąca z nich jest chronione jako pomniki przyrody. Na północy kraju głazy i głazowiska są liczne i jest to tu jedyny lokalny materiał kamienny. Mniejsze głazy (takie jakie udźwignie człowiek) są tam od wieków wykorzystywane jako materiał murów (zwykle bez kamieniarskiej obróbki). Małe kamienie – w całej Polsce – jako materiał brukarski (kocie łby).
Im dalej na południe kraju głazy narzutowe są rzadsze i cenniejsze dla nauki. Ani ochrona prawna, ani inwentaryzacja nie zapobiega, niestety, utylitarnemu wykorzystywaniu dużych, pomnikowych głazów. Już Siemiradzki (1882) pisał: „Z żalem zaznaczyć wypada, że zabytki te, nader cenne dla geologa, starannie są u nas niszczone /.../. Na budowę mostów kolejowych mnóstwo ich niezliczone zużyto. W prowincyjach nadbałtyckich rząd wziął większe głazy w swoją opiekę – są one policzone, a większe nad 9 stóp [2,7 m – przyp. J.G.] średnicy oznaczone na mapach na skutek odezwy generała Helmersena.” Estończyk Gregor von Helmersen (1803-1885) był geologiem, pierwszym dyrektorem rosyjskiej służby geologicznej i jednym z prekursorów ochrony przyrody nieożywionej.
Duże głazy narzutowe rejestrują dziś geolodzy na arkuszach Szczegółowej mapy geologicznej Polski w skali 1:50 000 i Mapy geośrodowiskowej Polski w skali 1:50 000. Przyjmuje się, że rejestracji podlegają głazy o średnicy powyżej 1,5 m, niekiedy, ze względu na wartość naukową, także mniejsze. Oczywiście rejestruje się je po to, aby je chronić, a nie wskazywać jako źródło surowca.
Największy polski głaz narzutowy (i jeden z największych w Europie) to Trygław w Tychowie (woj. zachodniopomorskie). Jest oczywiście pomnikiem przyrody. To gnejs, ma obwód około 50 m i masę około 2 000 ton. Na południu Polski chronione są głazy nawet niewielkie. Skąd przywędrowały, jak daleko dotarły i jak wysoko się znalazły to ważne przesłanki naukowe dla badaczy geologii czwartorzędu.
Kesz to mikro pojemnik PET z samym logbookiem wciśnięty w ziemię przy kamieniu.