Tak mu się spodobało na Dzikim Zachodzie, że postanowił osiąść na dłużej w okolicy i zostać restauratorem.
Lokal szybko zdobył popularność i to niestety Mariana trochę dobiło, przecież trudno prowadzić interes, jak się pić chce, a przy klientach nie wypada.
Coraz częściej, zamiast w sali balowej, barku czy w którejś ze stylowych jadalni można go było spotkać na zapleczu.
A wiadomo, gdy się pije trzeba zakąszać. Tak więc im mniej Mariana było na salonach tym więcej w Zakąszalni, aż przyszedł zew z wielkiego świata i tylko wspomnienie skrzynkowie po Marianie tu zostało.
O skrzynce:
Skrzynkę znajdziecie w ścianie Zakąszalni. - tyle opisu wystarczy.
Podpowiedź dla mniej obytych ze zwyczajami Mariana:
Po czym poznać, że to właściwe pomieszczenie ? - oczywiście po zakąskach(*)
(*) nie liczcie, że Marian jaką całą dla was zostawił, ostał się ino kesz.