Czaczki Martwe... Była noc, cicha, pogodna, spokojna noc. Stary Czaczko z żoną spali głęboko, wiedząc że już przed świtem trzeba ogarnąć gospodarkę. Obok w domu Kazik, jak zwykle pijany chrapał w najlepsze. Alina w 29 tygodniu ciąży nerwowo kręciła się, gdyż mały urządzał sobie tańce nie pozwalając matce odpocząć. Gabrysia, Wiktorek i Jasio spokojnie oddychali w łóżeczkach. Nagle zerwał się silny wiatr, błysnęło a po kilku sekundach rozległ się dźwięk jakby rogu, trąby potężnej, grzmotu na niebie i wszystko ucichło. Za kilka minut spadł krótki lecz intensywny deszcz a cała okolica pojaśniała. Po godzinie wszystko wróciło do normy. Na drugi dzień rano cała wioska zastanawiała się co wydarzyło się. Spalone liście na drzewach, pożółkłe warzywa i kwiaty, kilka martwych ptaków i kotów, nawet stary pies łańcuchowy Bury leżał bez siły w kałuży rzadkich odchodów. Odpowiedź nie nadeszła, ludzie zebrali się przy kapliczce pogrążeni w modlitwie. Po południu nadeszło wojsko w dziwnych strojach, kazali zabierać najpotrzebniejsze rzeczy i uciekać w stronę Białegostoku.