z głębi lądu płynąc jachtem, gdym cię ujrzał w łeb mnie trzasnął
bom potwornie , najpierw jasno, potem ciemno, prawiem zasnął
lecz me oczy rozkochane utrzymały nogi słabe
i powziąłem wtedy plan , by byc blisko ciebie tam
nóżka twoja śliczna, zgrabna, troche blada ale ładna
i ramiona smukłe, silne, także blade tak niewinne
lecz machnięciem jednym zdolne zabić ptactwo nieostrożne
czy człowiecze łamać kości, gdy ktoś nieostrożny z gości
jedno mnie zaczęło trapić, i musiałem się wnet napić
że wyglądasz strasznie dziwnie, jakbyś wnętrze miała zimne
niby w ruchu ciągłym bylaś, lecz dla oka jak nieżywa
może piękna i dostojna, lecz śmiertelnie wręcz spokojna
i twe jakieś puste wnętrze, choć nie widział wiec nie ręcze
gdy ciekawosc wzięła góre, wziąłem kumpli ,świetną fure
by odwiedzić Cię czym prędzej, nie zostawić nigdy więcej
i tu sie rozczarowałem, tego się nie spodziewałem
bo żeś pusta to wiedziałem, lecz tak zimna nie mniemałem
i straszniejsza jeszcze sprawa, ktora stać się nie ma prawa
bo gdy twe oblicze dumne , choć już wiem że też obłudne
z bliska sobie obejrzałem , rzecz się straszną dowiedziałem
jeśli wierzyć oczom moge , to mnie brzydzisz, budzisz trwogę
kto chce może w ciebie wchodzić, bo wystarczy klucz dorobić
i perwera z ciebie straszna , jeden, pieciu, rzecz nie ważna
wiem napięcie, inne sprawy, silne wiatry ,brak zabawy
bez przyjaciół i znajomych, bez perspektyw lepszych nowych
ciężko bywa tak samotnie, lecz należy wytrwać godnie
jedno jest na pocieszenie , dajesz ciepło , "oświecenie"
i pomożesz czasem nawet, ugotować ciepła strawę
więc choć mnie tak okłamałaś , stój se nadal tam gdzie stałaś..
Je moet ingelogd zijn om de hints te zien