Batalia o Rakoniewice rozpoczęła się 3 stycznia 1919 r., po godz. 16:00, gdy oddział Stanisława Siudy zajął Rakoniewice bez walki. Powstańcy aresztowali burmistrza, zajęli pocztę i obsadzili strategiczne miejsca, słusznie spodziewając się kontr-działań niemieckich. Dzięki zajęciu poczty dysponowali środkami łączności pozwalającymi szybko reagować na pojawiające się informacje o Niemcach, jak pociągu z żołnierzami z Wolsztyna, oddziałach Heimatschutz'u czy też kompani 10 pułku ułanów z Sulechowa.
Poniżej fragment wydarzeń z 4 stycznia 1919 r., godz. po 11:00
...
Walka rozgorzała na dobre. Stanisław Siuda wobec ukazania się silnej tyraliery niemieckiej od północy, część odwodu z folwarku przerzucił na środek linii. Oddział ustawiony na zachód od wzgórza zaczął się programowo cofać do pierwszych domów, dając pole do obstrzału ciężkiemu karabinowi maszynowemu, ustawionemu na folwarku. Równocześnie nieprzyjaciel natarł na dworzec kolejowy, a trochę później i na folwark. Atak Niemców wspierało osiem karabinów maszynowych. Pech chciał, że polski ciężki karabin maszynowy zaciął się co wykorzystali Niemcy. Pod ogniem swej broni maszynowej przeszli do szturmu. Udało im się wtargnąć do pierwszych domów, wypierając obrońców do następnych.
Tymczasem z Wielichowa nadciągały posiłki powstańcze pod dowództwem Stanisława Bobkiewicza.
Obrona Rakoniewic wzmocniona posiłkami z Wielichowa przeszła do przeciwnatarcia. Niemcy nie spodziewając się tak gwałtownego ataku ze strony Polaków musieli się wycofać.
W międzyczasie siły pruskie osiągnęły od strony północnej linię szturmową. Główny ich atak na dworzec kolejowy szedł z dwóch stron, pod osłoną wałów i zarośli. Oddział pod dowództwem marynarza Janusa i powstańca Apolinarka (obydwaj z Grodziska), a także I pluton drużyny wielichowskiej pod dowództwem sierżanta Domagały zajął pozycje między wagonami na dworcu kolejowym i zasypał Niemców tak silnym ogniem karabinów i ręcznych granatów, że w popłochu zaczęli się cofać.
Szczególna chwałą w wypędzeniu Niemców z dworca okrył się plutonowy Antoni Janus. Kiedy już nadjeżdżał wóz z Heimatschutz'u (około 10 ludzi uzbrojonych w kulomioty) Janus chwycił dwa rewolwery jednocześnie w obie ręce, wydał z każdego po 9 strzałów na przemian do nich po czym ranił jednego z Niemców. Niemcy w popłochu odwrócili konie, krzycząc „wieder eine neues Maschinengewehrz”. Po czym z największym spokojem odłożył rewolwery i w dalszym ciągu chwytając za karabin celnie strzelał do uchodzącego nieprzyjaciela kładąc trupem jednego z nich.
Sam marynarz Antoni, to postać na osobną historię, warto zacząć od jego skróconego życiorysu w Wikipedii.
O skrzynce:
Pojemnik, klasycznie schowany, niedaleko miejsca, gdzie Antoni Janus bronił dworca.
Zródła: powstaniewielkopolskie-rakoniewice.blogspot.com,
cytowanie za "Złota Księga Powstania w Rakoniewicach",