Miejsce to namierzyliśmy przypadkowo, wracając z pobliskiej jaskini, schodząc nie w tę dróżkę co potrzeba. Jest to bunkier typu "Tobruk". Do wejścia prowadzi zygzakowaty okop. Dzięki dla towarzyszy wycieczki i "Ojca chrzestnego" tej keszynki. W okolicy podobnych bunkrów jest więcej podobno.
Co do kesza:
Klips prawie na koordach. Trzeba wejść do środka. Jak to u nas tradycja nakazuje, każdą dziurę należy wypełnić... śmieciami, więc uwaga, bo nie wykluczone, że jakieś szkła lub inne dziadostwo może tam na Was się czaić. Na szczęście bunkier jest na uboczu, to i ilość śmieci jest niewielka, nie zachęcam do dorzucania się do kolekcji, można za to zabrać co nie co i wyrzucić do kosza, jeśli takowy napotkacie :).