Są takie miejsca w Kowarach do których nie prowadzą strzałki czy tabliczki informacyjne. Takim miejscem jest zakład przerobu już wydobytej rudy – tzw. Zakład R1. Usytuowany na zboczu góry, tuż poniżej tarasu widokowego na którym właśnie stoisz. Pod twoimi nogami znajdują się także sztolnie. Obiekt nieudostępniony do zwiedzania ale są tacy co wchodzą do sztolni. Jeśli jesteś ciekaw jak wyglądają to są filmiki na You Tubie. Z zewnątrz jest praktycznie niewidoczny, do niedawna ściśle tajny obiekt. I nawet dziś nie wiemy o tych Zakładach wszystkiego. Górnicy pracowali w bardzo ciężkich warunkach, bez żadnych zabezpieczeń. BHP praktycznie nie istniało, ludzkie życie i bezpieczeństwo było mało ważne. Pracownicy gołymi niemal rękami chwytali uranową rudę. Nie zaskakuje zatem niska średnia wieku kowarskich górników. Promieniowanie powodowało przez lata różne dolegliwości aż w końcu doprowadzała do zachorowań na raka. Jednak brak wiedzy o zagrożeniu a także zachęty materialne (mieszkania, wysokie, jak na tamte czasy, zarobki) zachęcały wielu do podjęcia pracy w Kowarach. Mało kto zdawał sobie sprawę z realnego zagrożenia. Z czasem zaczęto prowadzić szczątkową profilaktykę medyczną – ale to już było niewystarczające i zdecydowanie za późno.
Zakład zamknięto w 1973 roku. Kamień pozostały z przerobu rudy składowano na pobliskiej górce a także wykorzystywano do budowy dróg i niestety, do budowy domów. Sam uran służył do produkcji prętów paliwowych do radzieckich elektrowni. Plotka głosi że z kowarskiego uranu wyprodukowano także pierwszą radziecką bombę atomową.
O skrzynce: sam kesz to banał (patrz atrybuty) to tylko pretekst aby stanąć na chwilę, ulokowany na tarasie można zrobić sobie przerwę w podróży, popatrzeć na górki i doliny, dowiedzieć się o historii tego miejsca