Uff ... Udało się za drugim podejściem. Tydzień wcześniej zmyliło nas powalone drzewo - krajobraz się zmienił, mózg zmartwiał ... Ale dziś po nitce do kłębka i Sfinks pokonany.
Co ja się naszukałem...
Kesz wyleczony przez zwierzątko i porzucony kilka metrów poniżej drzewa. Na szczęście coś błysnęło pomiędzy liśćmi i jest! Wrócił na swoje miejsce.
Fajna wychodnia. Dziękuję za kesza