Dość spontaniczny wypad dwóch dziadków przy okazji przekazywania sobie kesza z rąk do rąk. Nie, nie tego. Tego kesza zdobyliśmy po bożemu, bez ściemy ale i bez przypału. Skakać przez płot wciąż trzeba, bo dziury w siatce nigdzie nie ma. Ale to nic - pod sam obiekt zrobiliśmy sobie trasę typu "make life harder", bo zanim ujrzeliśmy czerwoną tablicę to już mieliśmy za sobą skok przez siatkę, wspinaczkę po bramie, ze 400 metrów w nogach, widzieliśmy wspomnianego wcześniej lokatora i buszowaliśmy po jakimś RODosie. No nic, jak człowiek jest zbyt ostrożny, żeby podjechać pod samo ogrodzenie to potem tak ma. Jakby nie było - do kesza dotarliśmy, pozwiedzaliśmy, znaleźliśmy bez większych problemów. Maskowanie oczywiście ideolo :)  Spotkanego wcześniej lokatora nie było. Chyba zmienił miejscówkę. A co do miejsca - jest klimat jak to ujął Chorizo. Po ciemku to chyba nie widzieliśmy wszystkiego tak jak należy, ale za słonecznego dnia rzeczywiście fotki mogą się robić same.

Dzięki za skrzynkę :)

Obrazki do tego wpisu:

Uwaga!

Gratulacje zdobycia kesza!

I ogromna prośba do kolejnych zdobywców, eksploratorów, czy odłożycie kesza wyżej i bardziej z tyłu? Tak żeby lokator obok nie trącał kesza
Może być ukryty nie na widoku, choć poprosiłbym wtedy spoiler jak to wyglądaDziękuję!!

Super miejsce. Dzięki za pokazanie. Trochę się na męczyliśmy żeby wejść no ale i to mi się podobało. W życiu bym nie znalazł gdyby nie odpadł. Pierwszy raz w życiu widziałem lisa od dołu. Polecam.

Trochę powisiał ten FTF. Zakładaliśmy, że raczej go dzisiaj nie zdobędziemy (bo nieadekwatny ubiór do okoliczności, bo problemy natury starczej zwane bólem kręgosłupa, bo cały dzień szedł nie tak jak trzeba), ale co najwyżej obczaimy co z czym i jak ;) 
Na miejscu - cisza, spokój, no jakby jakieś święto i dzień wolny od pracy. Więc hyc i już zwiedzaliśmy. Całkiem fajna ta miejscówka, a jak się zazieleni, to już w ogóle botaniczne fotki będą się same tutaj cykać ;) 
Zwiedzając spotkaliśmy spoiler - no i szukamy. Nie ma i nie ma, i oboje olewamy leżące na ziemi maskowanie. Ale w końcu coś nas tknęło (może to zapach lokatora tej miejscówki, który zrobił tutaj sobie istną kawalerkę z łazienką i kuchnią w salonie) i to leżące na ziemi maskowanie tknęliśmy. No i bingo. Logbook wpisany, FTF tu też czekał. 
Maskowanie odłożyliśmy nie-tak-jak-było - ale właściciel wie więc możecie go podpytać jak będziecie na miejscu co i jak odłożyć żeby było jeszcze piękniej - czyli nie na ziemi a tam gdzie się trzymało. 
No i ogólnie polecam miejscówkę i tego allegrowiczaNo i  udało się nam poświętować adekwatnym urbexem do pogańskiego święta Eostre :D