Spontaniczne zbieranie cukierków czy tam buraków z gurą.

Co za straszliwa zmyła! Wszystko przez to, że nie doczytaliśmy opisu dokładnie. Kto nie ma w głowie, ma w nogach, czyli kilka kilometrów dalej, po zwiedzeniu obu stron nasypu, dotarliśmy tam, gdzie nie doczytaliśmy i oczywiście kesz jest. Zakopany w szkle, więc trzeba butem pogrzebać. Zresztą w takich miejscach to ja zawsze mam podejrzenie, że tam ktoś lub coś nasikało, więc ręką nie dotykam. Tu raczej miejsce było obficie zdezynfekowane tanim winem, ale i tak lepiej dłoni nie zanurzać bo szkło. Dzięki za kesza!

#4627

Ładowanie węgli czyli cukrów czyli w sumie spalanie węgli z Mekshą

A bo nas ikonka kesza na mapie zmyliła. Wyglądało, że jest po drugiej stronie drogi wiec odpuściliśmy wneke i poszliśmy dookoła. Kilometr dalej okazało się, że jednak tam było właściwe miejsce, wiec wracamy. A potem znowu wracamy na kolejne cukrowe kesze. Tośmy sie tu natuptali. 

Kiedy byłem tutaj półtora roku temu, miejscówkę okupowała grupka bezdomnych, mogłem więc zapomnieć o podejmowaniu. Dzisiaj pusto i to zdziwiło mnie jak bardzo - cała przestrzeń została dokładnie ogarnięta i wysprzątana. Szkła leżącego w piasku niestety nie brakuje, ale za to śmieci nie było prawie wcale, niebo a ziemi w porównaniu do tego co widziałem tu w zeszłym roku. Kesz niestety też został najwyraźniej uprzątnięty, pozwoliłem sobie zreaktywować zgodnie ze spoilerem i na odchodne również przykryłem paroma kamieniami.

Ostatnia na dzisiaj. Myślałem że w tym miejscu jest przejście pod drogą. Podejmując kesze z serii zawitałem i na tego keszyka.  Maskowanie mistrzowskie. W takim bajzlu ukryć tak duży pojemnik.

#1314 

Rowerowa mini wycieczka z Amelką na tereny po cukrowni "Klecina". W tym miejscu byłem pierwszy raz w życiu. Ogromna ta sala - ile miejsca na imprezę ! Kesz dobrze przygotowany, ale otoczenie makabryczne. Dziękuję za pokazanie miejsca.

Tutaj nie obyło się bez szkła wbitego w podeszwę :(

Skrytka znaleziona z tatą krogulcem podczas wieczornej mini-wycieczki rowerowej. Dziękuję za przybliżenie mi szczegółów tego często odwiedzanego przeze mnie miejsca. Niektórych rzeczy nie wiedziałam/nie widziałam przez tyle lat ;)

Kesz zdobywany w dwóch etapach. najpierw w pierwszej gdzie zastanawiałem się nad poziomi trudności terenu. Następnie w drugiej gdzie trudności pasowały, ale gdzie miałem mieszane uczucia. Wszak miejscówka sama w sobie ciekawa. Jednak jak to zwykle bywa sposób użytkowania tworzy z niej miejsce mało ciekawe. Tak więc mamy w sumie świetnie ukrytego kesza jednak w takiej lokalizacji, że ląduje to bardzo słabo. Niebezpiecznie dla palców. Boże broń zabierać tu dzieci do szukania (nie, żeby właściciel coś sugerował). Daje tu wynikowo ocenę dobrą i pozdrawiam.

Namierzone dość szybko pod czujnym okiem ;) 

FTF

Nie powiem, chwilkę mi zajęło szukanie. Trawsko też sporawe i te kolce przy drzewach, których po zmroku nie widać. Po drodze miałem jeszcze przygodę z panem żulem, który delikatnie zasugerował mi żebym mu "nie świecił w ryj". Poszedłem mu na rękę, niech ma pan żul. Może miał ciężki dzień, a ja mu tu jeszcze świece po nocy. Dobre ukrycie, chociaż miejsce niektórym wyda się ciężkie do eksploracji, ale o tym nie będę pisać co by nie spoilerować. Dzięki za skrzyneczkę i fajnego drewniaka.