Tiaa - jakąś obwodnicę tam zrobili czy cóś - jakieś 10 km nakręciliśmy się, żeby tam przepisowo dojechać, ale warto - kościół robi wrażenie i ten zapach... Niestety w miejscu ze zdjęcia keszyka nie stwierdzono, podobnie jak widocznego na zdjęciu elementu pod deskami. Stopień trudnośi był dość wysoki, gdyż kościółek jest bardzo dobrze oświetlony z zewnątrz, a że zbliżała się msza, to w okienku paliło się światło i kręcili jacyś faceci w długich szatach
, ale przy odrobinie cierpliwości udało się przeczekać i podejść niepostrzeżenie. Żeby nie budzić podejżań podchodziliśmy pojedynczo - zarówno Ania oraz ja potwierdzamy, że w tym miejscu nic poza starymi liśćmi nie ma (a dość głęboko można tam wsunąć dłoń, zanim wyczuje się elementy konstrukcji)