Dziś święto 3 Maja i kolejny dzień długiego weekendu, podczas którego nie mogliśmy wyjechać nigdzie na dłużej, za to postanowiliśmy z Amelką udać się po raz kolejny na keszowanie w okolice Góry. Udało się nam znaleźć między innymi i tę skrzyneczkę - wielkie dzięki !

Obrazki do tego wpisu:

Zdjęcie 1

Zdjęcie 2

Zdjęcie 3

Czekał mnie objazd polami dookoła zanim dotarłem pod pałac z racji przebudowy drogi. Waluty nie miałem, więc cicho podkradłem się pod mury i dałem dyla w piwnice. Ze skrzynką poszło już szybko.

Wpis zbiorczy

W niedzielne przedpołudnie wybraliśmy się na krótką przejażdżkę w okolicach Góry szlakiem Ścieżki w ruinie. Plan był prosty, zebrać ile się da do konkretnej godziny. Niektóre skrzynki, szybkie i łatwe w rozchwytaniu, niektóre potrzebowały więcej czasu, żeby się pokazać. A na jeszcze inne tego czasu nam zabrakło. Fajny projekt pokazujący, jak wiele jest takich obiektów, które padają bo o nich zapomniano. Za wszystkie znalezione skrzynki bardzo dziękujemy

Świetna miejscówka, podobało się, dzieki :) 

Trudność polegała ze znalezieniem dojadu, a juz na miejscu oczom nam okazała się przepiena ruina, dziękuję

Troszkę z tropu zbiły nas rozszczekane kejtry, płoty, tablice zabraniające wstępu oraz ciekawskie spojrzenia miejscowych. Wzięliśmy się jednak w garść i po przestąpieniu progu poszło już sprawnie. Wojny nie wywołaliśmy, przemknęliśmy po cichu bez uiszczania opłaty, bo cały prowiant zdążył już wcześniej nam wyjść. Poprawimy przy kolejnej wizycie, choćby będąc tu tylko przejazdem. TFTC!

Hello,

Obiekt nawet czysty, jak na sąsiedztwo wsi. W piwnicach sporo wody. Dojście do kesza bezkolizyjne, sama skrzynka w bardzo dobrej kondycji. Zostawiłem GK. Kasa biletowa zmieniła ceny. Doliczyliśmy się 5 czterokopytnych i jednego z kłami. Pzdr, Wojtek

Rowerowy objazd zrujnowanych wiosek z Weskerem i gurą. Ponad 50km przejechane, więc jest gites! Dzięki Lu za kawał dobrej roboty!

#3188
Rowerowe keszowanie z Weskerem i Oponą

W koncu mozna było poeksplorowac ;)

Tutaj podobało się wiele rzeczy. Sama budowla ciekawa i to boczne wejście ze schodkami. Po drugie keszyk w środku więc można było zabawić się w archeologa obiektu. Po linach zwisających przez okno przypuszczam, że na tym obiekcie trenują strażacy. No i na koniec wisienka na torcie. 3 marchewki to zdecydowanie za małoJak ktoś się tu wybiera to niech ma na uwadze czworonożne głodomorkiDzięki.

Teraz cena biletów wzrosła, należy dorzucić coś na kieł dla dzikunów. My wykpiliśmy się tylko dobrym słowem, ponieważ akurat była oficjalna pora karmienia. ;-)

Zapytaliśmy Dziedziczkę, czy możemy obejrzeć pałac i pozwoliła, oczywiście z zastrzeżeniem, że bez wchodzenia do środka, co skwapliwie potwierdziliśmy.

W prawie ostatnim kącie, do którego zajrzeliśmy posiłkując się fotopsujką był skarb..., a jak wiadomo, dla zdobycia skarbu zrobi się bardzo wiele. ;-)

Połówka, jako że jest jej pół, zmieściła się bez większych trudności w kadrze, dzięki czemu mogliśmy odtrąbić sukces.

Dziękujemy za pokazanie kolejnej świetnej miejscówki. :-)

Ponowna wizyta w Górce Wąsoskiej.

Madzia z Miśkiem dokarmiali kłapouchego i jego rodzinę.

Spałaszowały kilogram marchewek i prawie 2 kg. jabłek, a ja zająłem się mini "urbexem";)

Kesz szybko namierzony, ale ukryty tak ja lubię:)

Pozdrawiam autora.

Ruinki dosyć interesujące, znalazło się parę fajnych kadrów, a skrzynka w miejscu stworzonym wprost dla mnie. Nie z takimi zakamarkami przyszło mi się w przeszłości mierzyć. Dzięki. ;-) 

Skrzynkę szybko namierzyliśmy z Agatą, specjalistką od wchodzenia w małe przestrzenie  i mogliśmy pozwiedzać obiekt. Tu , mimo ruiny, przynajmniej nie padało :-). Znakomita, dziękujemy

Super ruinki i nawet można było pozwiedzać "okazałe" wnętrza. Zachowało się tu nawet parę detali ze świetności. Podziemnia jak zawsze wzbudziły zainteresowanie a wydobycie skrzynki poszło nadzwyczaj szybko. 

Mmmhm... Maskowanie miód malina. A i pałacyk niczego sobie.

Ruinka, ale w bardzo ciekawej formie.

Dziękuję za doprowadzenie do tego miejsca.

Tu niestety nie udało się przez obecność lokalsów.  Pzdr. 

I prawie na koniec wyprawy znakomita okazja to głębszej penetracji. Ochoczo skorzystaliśmy z zaproszenia, a że apartamenty mają niemało metrów kwadratowych, to i niemało nam tu zeszło. A potem, jak już obejrzeliśmy wszystko od piwnic aż po zniknięty dach, pozostało lekko się uświnić i podjąć skrzyneczkę, że tak powiem, z buta. Dziękuję za urbeksowe wrażenia, polecam.

O tutaj to mogliśmy spokojnie "pozwiedzać"co prawda na salony weszliśmy od piwnicy ale i na parter dotarliśmy. W kilku pomieszczeniach zachowało się sporo kafelek na ścianach w rożnych kolorach. W niektórych pomieszczeniach jest trochę wody ale nie za dużo. Miejsce ukrycia zlokalizowane przez Blondi, która zostawiła całą brudną dosłownie brudną robotę dla Uhuhu, który sprawnie się z tym zadaniem uporał. Za pokazanie miejsca daje zielone. Razem z Blondi i Uhuhu. FTF! Dzięki. 

Trochę nam tu zeszło, bo szukaliśmy spojlerowego miejsca. W końcu oddaleni ode mnie Szabla z uhuhu usłyszeli moje gwizdy oznaczające, że mają przyjść i przybyli z odsieczą. Pokazałam, gdzie trzeba się władować (byłam mądra, bo przeczytałam opis po tym, jak zbudziłam watahy komarów w różnych szparach). Uhuhu w niedzielnych spodniach czynił honory, a potem narzekał, że się wybrudził. ;-)

Dzięki za kesza i możliwość zwiedzania. Można spokojnie wjechać pod sam pałac keszowozem.