Dostępność pomieszczeń lekko się zmieniła i św. Marian przeniósł się bliżej Boga ;)  Skrzynka gotowa do szukania. Powodzenia!

Skrzynka będzie czasowo niedostępna. (Zgłoszenie #13578)

#6781

Ale się cieszę, że udało nam się wbić do tej miejscówki podczas dzisiejszego keszowania.

Obiekt stoi, wejście jest trochę inne niż kiedyś, ale wciąż dostępne. Faktycznie jeden poziom został dosc skutecznie odciety, ale pozostałe dają dużo wrażen. Zestaw słoików w piwnicy to mega czad!!!

A sam kesz - rewelacyjne maskowanie. Marian w topowej formie. 

Wbili, zwiedzili, keszem się nieźle ubawili. Znaleźć takie artefakty po latach pustostanu i zrobić z nich świetnego kesza tylko nieliczni potrafią!. Amen

Przeprowadzono procedurę adopcji skrzynki: Użytkownik -> Użytkownik

Automatyczna archiwizacja - 6 miesięcy w stanie "Tymczasowo niedostępna"

Skrzynka będzie czasowo niedostępna.

Tyle razy tam byłem, a jak stwierdziłem, że złapie w końcu kesza, to miejsce zostało z grubsza uprzątnięte.  Wszystkie krucyfiksy, różańce i inne bajery zostały zamknięte w jednym z pomieszczeń. Kesz też tam zapewne jest, ale niedostępny. Trzeba czekać jak bezbożnicy wyłamią drzwi z zamkiem.

kolejna próba powrotu do OC. a jeśli tak, to z kim, jak nie z morrisonem?
byłem w tej okolicy kiedyś. łaziłem po tym mini parku. nawet jakąś skrzynkę zgarnąłem. ale do głowy by mi nie przyszło, żeby wtedy wbijać do jakiś domów. teraz nie było wyjścia, trzeba było wleźć. obawiałem się, żeby czasem nie spotkać jakiego kościelnego, ale nieee, wszystko na lajcie, w biały dzień. fajnie tam, taka graciarnia, zupełnie jak u mnie w domu ;)

Jakiś takiś swego rodzaju powrót do OC duetu M&Y;). Na ile długotrwały, a na ile tylko delikatne niczym smyrnięcie fają motyla tematu, okaże się za jakiś czas;). Tak czy inaczej TAK, po kilku grubych latach (czterech, pięciu?!), faktem stało się, że wspólnie wraz z Yoshio zebraliśmy skrzynkę:). A nawet kilka;).

Tradycja nakazuje, aby z każdego wyjazdu zostawić choć jedną gwiazdkę. Jako, że wszystkie skrzynki tego dnia były jakości dość mocno lichej, to ta wyróżnia się na ich tle jak garbaty na meczu koszykówki.

Po obiekcie łaziliśmy już sporo lat wcześniej. W sumie nawet nie pamiętam z kim ale jak ustaliłem moment wcześniej z Yoshio - na pewno nie z nim. A więc z kim? Z JAśkiem? Kurde no, nie pamiętam:)... Wiem natomiast, że na pewno nie było tutaj tylu przedmiotów. Całkiem świeżych. Zrobiła się z tego miejsca trochę taka graciarnia, rupieciarnia. Jakieś fotele, jakieś szafki, dokumenty. I jak zauważył ktoś we wpisie poniżej, system rozwala ten mega różaniec.

Kesz znaleziony po dłuższej chwili poszukiwań. Jakoś po pierwszych oględzinach pomieszczenia umknął obiekt z keszem.

Świetnie opakowany, świetnie zamaskowany, świetnie ukryty.

Trzeba ogwiazdkować:)!

Dzięki!

Kiedyś już bunowałem w pobliżu kościoła szukając innej skrzynki, pewnie znając życie zwróciłem też uwagę na tą chałupę, ale do środka nie zaglądałem... a tam takie dziwy! Ze skrzynka uporałem się w try miga, ot pierwsze z pomieszczeń do którego wlazłem i właściwe miejsce od razu mnie ściągnęło.Przeszperałem pozostałe pokoje i z jednej strony super, bo taka kumulacja rzeczy niecodziennych i ciekawych zdarza się nieczęsto... z drugiej strony smuteczek, bo najwidoczniej tutejszy księciuniu woli narobić syfu i zagracić bez ładu i składu bogu ducha winną chałupę, niż w jakiś konkretny sposób gromadzić swoje zabawki. Po mojemu zwykłe niedbalstwo. ;)

Dzięki!

Mam ostatnio wstręt do urbexów, ale ten jakoś tak kusił. Do środka wbiłem się razem z rowerem więc mogłem zwiedzać na spokojnie. Przeszedłem wszystkie dostępne pomieszczenia na wszystkich poziomach. Tyle ciekawych artefaktów jeszcze nie widziałem, najlepszy był ten ogromny różaniec używany chyba na procesji Bożego Ciała. I o parafianach można się wiele dowiedzieć....

Ale kesza za Chiny nie mogłem namierzyć i musiałem się wspomóc telefonem do JAśka który delikatnie podpowiedział (dziękować) Wyszło na to że nie dość głęboko penetrowałem, no i jeszcze nie miałem żadnego źródła światła.

Reasumując, urbex inny niż wszystkie + maskowanie i opakowanie skrzynki nie z tej ziemi =

Dziękuję i pozdrawiam Mariana gdziekolwiek jest..

Naprawde super skrzynka w super klimacie i budynku brakowało tylko dramatycznej muzyki i zakonnic w parku. Pyssio potwierdza!

No przeszukane razem z MefÜ zakonnicy niestety nie spotkalismy (a moze jednak dobrze)

rowerowe odwiedziny Mariana a jego w domu nie ma ale widać że tu bywana święta chyba wyjechał do rodziny :p i wietrzy cały lokal, kesz na miejscu wszystko fajnie tak jak na taki urbeks przystało po znalezieniu kesza dalsza eksploracja budynku czyli poddasze a nakm koniec podpiwniczenie uwaga tutaj podłoga z wylewki tutaj pękała pod stopami być może w budynku jest jeszcze jedno dno z tajnym pomieszczeniem kto wieokej dzk

Kolejny obiekt do którego weszliśmy oknem, a wyszliśmy drzwiami. Na początku zakręciliśmy się mocno na innym pomieszczeniu, w którym niegdyś spożywane były niezliczone ilości trunków wszelakich (wszystko pod czujnym okiem innych świętych). Zrezygnowani ruszyliśmy dalej po czym objawił nam się kolejny święty znak za którym podążyliśmy prosto do kesza :)

Ten obiekt już od dawna miałam na liście do odwiedzenia, w końcu się udało:) Dzięki!

Bardzo dziękuje za skrzynkę! Sugerując się podpowiedzią na początku zakręciliśmy się na innym pomieszczeniu bo jego otoczenie bardzo przypomniało klitkę Mariana:) Oczywiście przegrzebaliśmy całą Marianową melinkę brudząc się przy tym przeokrutnie. Przy okazji zestresowaliśmy grupkę miejscowych nastolatków a i tak skrzynkę znaleźliśmy razem z Phoebe w czystym i schludnym miejscu:) 

No i tradycyjnie. Przeszukana cała chata, a kesz prawie na widoku. No bo jak nie wejść w każdy zakamarek? Nie bylibyśmy sobą, a przy okazji trzeba się nieco wybrudzić. Kesz znajdywany przez nas na raty i oczywiście zmowa milczenia. Nikt się nie odzywaToteż każdy miał frajdę z poszukiwańAż dziwi, że budynek został porzucony bo zaraz za nim rozlega się wspaniały ogród. Może nowa chata jest lepsza? Dzięki za skrzyneczkę.
PS. czy ktoś z Was próbował pociągać za sznury dzwonów przy okolicznym kościele? :)

Znałem wówczas Mariana, gdy był pasterzem w tej parafii. Godnie sprawował swe obowiązki, nie zapominając oczywiście o swych obowiązkach wedle swej żony, ale to były czasy tak odległe, że najstarsi ksześcijanie tego nie pamiętają  :D Dodam tylko, że Marian był nie tylko pasterzem  , ale i konie podkuwał :P

Znakomita, w dodatku moja tysięczna skrzynka i to zdobyta przed chłopakami, którzy buszują w innej części ;) 

Wpis w domu zrobię :)

Najpierw miał być dalszy ciąg Bydgoszczy. Ale jak to zwykle bywa rzeczywistość i całe stadko czynników, które z grubsza można by określić jako force majeure spowodowały, że niemal w ostatniej chwili postanowiliśmy wyruszyć do Ksawerowa, żeby dokończyć to, co pozostawało niedokończone. Niestety, było już zbyt późno, żeby skutecznie umówić się na herbatkę z Ojcem Założycielem, ale kto wie, może jeszcze w te okolice powrócimy...

Sam bym tu nigdy nie wlazł. Ja sam w takie miejsca nie włażę, a jak się kiedyś raz przemogłem i wlazłem, to tak mi to zryło beret, że do dziś się czasem w nocy budzę z okrzykiem na ustach... Ale z Werroną to mogę wejść choćby i do piekła, a co dopiero do takiej świątobliwej lokacji. Smutno tu trochę, no i te akty zgonu walające się na podłodze...

A jeśli chodzi o Mariana, to on jest bardzo zapatrzony w swojego patrona i stara się ze wszech miar brać z niego przykład. Głównie jeśli chodzi o cuda :)

Dzięki Ci Werrono za idealny finał dzisiejszej wyprawy i za wspólny spacer po sąsiednim parku - to jedno z bardziej absurdalnych zdarzeń, w jakich przyszło mi ostatnio uczestniczyć :)

Podium zajęte więc melduję swoją obecność przy zakładaniu. Co do kradzieży pozostawionego tam mienia nie zgodzę się z poprzednikiem. gdyby tak miało być rozkradziono by już to wszystko wcześniej. Miejscowi raczej nie okradną nawet zdewastowanego domu należącego do księdza. nawet ci z dalszych okolic. A miastowi złomiarze raczej tu nie dotrą, zresztą w mieście "pracy" im nie brakuje :) 

Miejsce znałem od bardzo dawna (...) Stara plebania ma swój urok. (...)

Sam dziennik mnie też uwiódł - te pingwinki były zarąbiste!Zabrałem jeden certyfikat na pamiątkę wizyty w tym miejscu. Nie dokonałem wpisu do książeczki, bo moje piśmidło odmówiło współpracy, ale może kiedyś nadrobię. (...)

 

Oby więcej takich keszy! Rekomenduję! Warto! 

Udało mi się wyciągnąć Jaśka, bo samej mi się nie chciało. Całkiem sporo tego wszystkiego tam. Nawet dwa dywany były. Sam kesze z lekkim poczuciem humoru mi się wydaje. Dzięki wielkie !

+ Święty Marianie módl się za nami +