Udało się dobrze wyliczyć kordy i trafić na właściwe miejsceFajnie tu. 

Urocze to uroczysko. Pora roku na pewno pomogła w poszukiwaniach, jak i dostaniu się do kesza. Dzięki i pozdrawiam.

Udało się zebrać dane, więc należało ruszyć po finał :) 

Bardzo dziękuję za kesza, przyjemnie tutaj:) 

Pozdrawiam

Też się złapałem jak kilku poprzedników, że popełniłem błąd w obliczeniach... Trafiłem w miejsce, które pasowało do opisu, ale nihuhu miejsca ze spoilera.

Po ponownych obliczeniach musiałem się przetransportować w nowe miejsce. Tam też miałem chwilę konsternacji, bo żadnej wody nie było na miejscu. Koryta na strumyk też praktycznie nie było, więc byłem pewny, że znowu coś pokręciłem... No ale na kordach znalazłem to co trzeba było i w końcu finał wpadł w moje ręce.

Po zdobyciu "punktu G" pieszo postanowiłem dokończyć jeszcze conieco z "keep smiling" oraz złapać okoliczne kesze w tym rejonie. Więc pojechałem jeszcze rowerowo trochę i tu pokeszować:) Bardzo dziękuję za skrzynkę.

Zalogowano przy użyciu GeoCentral Lite

A ja myślałem że nic mnie w tym lesie już nie zaskoczy... Piękne miejsce, dwie sarny spotkane po drodze.

Rekomendację daję z uwagi na całą ścieżkę po rydzyńskim lesie - pod ogromnym wrażeniem a) pomysłu (mapa, mapa!) b) wykonania (to musiało być naprawdę sporo pracy) c) pokazania znanych niby miejsc w nowym świetle.

Serdeczne dzięki za wspaniałą przygodę, będę teraz próbować kolejnej ścieżki w lesie obok :)

Dla początkujących rad parę: długie spodnie (autor lubi jeżyny :)) , zabieranie roweru to nie zawsze najlepszy pomysł (ja część drogi musiałem nieść na plecach) oraz - dobre buty, bo w rydzyńskim lesie kanały jak w Wenecji...  Powodzenia!

Miejsce odwiedzane trzykrotnie a dzisiaj po raz czwarty przeze mnie, z powodu nie właściwych obliczeń w kordach, można to było inaczej znaleźć po dotarciu nad strumyk z różnych stron ale dajmy na to że chciałem mieć satysfakcję z tej ścieżki i być w ten sposób wdzięczny za to co autor miał na myśli. Mając wreszcie poprawne kordy co dziś się okazało bo zaprowadziły mnie centralnie w punkt na skrzynkęświetnie się bawiłem szukając tych keszy w zasadzie został tylko jeden nieznaleziony czyli KS9 jak coś to na Wiosnę poszukama tymczasem KS Finał otwartyz Wielkim uśmiechem i bęką z siebie że chciał ryć w Ziemi kiedy... Ziemia taka zmarznięta:P super ścieżka powinna dostać same gwiazdki za estetykę projektu za całokształt - dzieci mogą szukać i świetnie się bawić na powietrzu z dala od ... pewnie przedszkolaki lepiej by znajdywały niż niejeden keszerdorzuciłem się z fantami i ołówkiem bez niczego w zamian oprócz wspaniałej zabawy podczas tych wędrówek po swoim lesie ???????? Dziękuje! pozdrawiam

Prosty błąd obliczeniowy sprawił, że trafiliśmy w miejsce, które pasowało do opisu, ale było sporo odległe od prawidłowej lokalizacji. Dzięki temu ścieżkę zakończyliśmy podjęciem finałowego pojemnika na sam koniec zdobywania ścieżki. No i stworzyła się szansa na poszukanie jeszcze jednego kesza spoza projektu. W sumie się opłacało pomylić. Dzięki za kesza i całą ścieżkę!

Przy finale niezbyt się z Wojtkiem popisaliśmy, gdyż popełniliśmy błąd w rachunkach i wylądowaliśmy w innym miejscu. Trzeba było trochę się cofnąć. Za to przynajmniej jako pewnie jedyni podjęliśmy FINAŁ na samym końcu. Koniec wieńczy dzieło. Dzięki za kesza i ścieżkę!

Do finału chyba podszedłem nie od tej strony bo teren bardzo podmokły, ale w końcu znalazłem dojście.Może trochę na okrągło ale do celu.Dzięki

No i fajerwerki nie wypaliły i nawet szampana nie było.

DZIĘKI ZA KESZA I CAŁY PROJEKT !

uwaga komary po pięć kilo bronią dostępu do kesza;)

Duet BIM w akcji - na rowerach przez chaszcze i jeżyny w celu zaliczenia geościeżki.

Trochę szkoda, że finałowy kesz niczym nie wyróżniał się od poprzednich, ale cała ścieżka i tak na wielki plus.

Były momenty zwątpienia, były przygody, był długi dojazd i powrót przy którym "siedzenia" błagały już o litość ;)

No i na dodatek - to moja pierwsza (i na pewno nie ostatnia!) zdobyta geościeżka.

TFTC!

Zaliczona rowerowo. CAD&BIM pokonał geościeżkę - nie ma to jak 2 mózgi IT w lesie:D Cieszę się, że się udało, choć łatwo nie było. Chyba jeszcze trudniej niż na ŁJP. Pewno radość byłaby większa, gdyby nie doznane obrażenia, ale tu sama sobie jestem winna. Nowy rower przeszedł chrzest bojowy. Ścieżka odcisnęła na nim ślady. Przedzieranie się z rowerami przez dżunglę nie jest proste ani przyjemne. Ale do większości keszy jako tako da się podjechać, potem z buta. Konno? Tego sobie za bardzo nie wyobrażam... Szkoda tylko, że w mojej nawigacji nie widać mapy i dróg, co nie ułatwiało sprawy. Może wrócę tu w lipcu, jak obrodzą jagody, ale będę się trzymać wtedy głównych dróg - jazda po nich jest najprzyjemniejsza. Finał trochę rozczarował - liczyłam na coś większego. Brakowało ołówka, Został certyfikat TTF. Mimo wszystko miło było spędzić kilka godzin w lesie, w ciszy. Spotkaliśmy sarnę, zająca. Gdyby nie ta ścieżka, pewnie nigdy bym w te okolice nie trafiła. Zatem TFTC:)

Hmmm ... rozczarowałem sięMyślałem, że po takim bieganiu/rowerowaniu po lesie finał będzie czymś fajnym. Taka wisienka na torcie. A tu ani wisienki ani tortu.

Finał zdobyty po miłej wyprawie rowerowej razem z Izeq. 

Gwiazdkę dodaję nie za samą skrzynkę lecz za cały projekt i wysiłek w jego założenie. 

Miły niedzielny spacer po Rydzyńskim Lesie w towarzystwie Karwo69 i Ejvena oraz 2 pasiaków :)

FINAŁ z łapany, może nie jako ostatnia skrzyneczka, jeszcze nam kilka zostało, ale po drodze do samochodu.

Super ścieżka :)

Zdobyty i finał podczas niedzielnego keszowania z karwo69, malenstwem i psiakami.  Dzięki za kesza.

Niedzielne keszowanie z Ejvenem i malenstwem. Kto się spodziewał że tak długo zajmie nam zebranie wszystkich skrzynek. Dziękuję za skrzynki.

Bonusy obliczone, więc policzyliśmy i finałWidocznie nie tylko my, bo ubiegł nas Victor+ :) 

Dzięki za całą geościeżkę :) 

Finał zdobyty po 2h w terenie. Jak skompletowałem wystarczającą ilość literkocyferek to stanąłem przed szansą odebrania zaszczytu pierwszego miejsca naszym FTF Hunters ;-). Korba Mr Krossa chrzęściła z bólu jednak zgrana z nas para i oboje wiedzieliśmy jak wysoka jest stawka. Piaszczyste drogi, bagna, wysokie trawy i mordercze wzniesienia były pokonywane przez Mr Krossa niczym Harvester w Puszczy Białowieskiej. Trudy tego dnia zaowocowały zdobyciem złotego medalu. Dziękuję założycielowi za mega niespodziankę na niedzielny słoneczny dzień. Po miesiącu od zdobycia nadal mam blizny na piszczelach, ale nic nie szkodzi - z wakacji zawsze przywoziłem jakieś pamiątki ;-).