Skrzynka zaatakowana została od północy, czego nikomu nie polecam - mnóstwo kłujących krzaczorów i dzikiej róży. Trud został jednak wynagrodzony widokiem ze wzgórza. Co do samej skrzynki: leżała ona oczywiście w oddaleniu od drzewa, stan wiadomo jaki. Chętnie dokonałbym serwisu, ale wyczerpałem ostatnio wszystkie keszerskie atrybuty. Może niebawem się uda, bo szkoda by było gdyby kesz w takim miejscu przepadł.

Podejście wybrałem dość strome, ale udało się nie wywinąć orła. Musiałem chwilę się rozejrzeć, żeby wypatrzeć charakterystyczne drzewo, ale jak już je miałem, to kesz szybko dostał namierzony. Keszingowy początek roku lepiej zaczyna wyglądać, niż koniec poprzedniegoTftc

Muszę przyznać że to moje drugie podejście do kesza. Za pierwszym razem bez GPS i z telefonem który słabo obsługiwał internet i satelity, więc szybko zawróciłem. Tym razem do kesza trochę naokoło, ale przynajmniej zobaczyłem małe, urocze glinianki. Kesza znalazłem kilka metrów od drzewa pod liśćmi jakimś ogromnym fuksem. Schowałem na miejsce, ale jak czytam nie najlepiej się tam czuje i wybywa.

Potrzebna pilna wymiana pojemnika. Ten po reaktywacji jest uszkodzony, a że byłem nieprzygotowany, to nie mogłem nic zaradzić. Proponowałbym też zmianę miejsca schowania, może gdzieś wyżej, żeby znowu nie trzeba było jej naprawiać.

Dzięki za skrzynkę. W niedzielne popołudnie chciałem rowerowo zdobyć skrzynki w Leńcach. Ot taka wyprawa na szybko, praktycznie bez przygotowania. Z jedną mi się nie udało. Lepiej poszło z drugą. Okolica przepiękna, ale komarów było zatrzęsienie. Powziąłem postanowienie, żeby nigdy więcej popołudniem do lasu bez odpowiedniego stroju i jakiegoś spreju. 

A sam kesz nadaje się do natychmiastowego przeglądu. Miejsce jak widać w poprzednich wpisów nie jest szczególnie udane. Znalazłem pęknięty pojemnik w porwanej strunowce trochę poniżej drzewa. A że wyprawa spontaniczna to i nie miałem nic do podratowania. Podejrzewam, że jakieś zwierzę się nad nim pastwiło. Postarałem się jakoś to wszystko poskładać do kupy, ale po pierwszym porządnym deszczu wszystko popłynie. A szkoda, żeby tak cudne miejsce (tylko te latające paskudy) byłoby bez skrzynki.

Leńce poznałem dość dobrze spędzając tu wiele lat dzieciństwa. Życie wioskowe było nielada atrakcyjne dla chłopaka z blokowiska. Dużo miłych wspomnień, dużo ciekawych zdarzeń w pięknych okolicznościach przyrody. Do dziś uważam, że wieś Leńce to jedna z najwspanialszych lokacji w okolicy Białegostoku, bardzo blisko i bardzo pięknie. Sama górka oraz jej otoczenie z pobliską żwirownią są fantastyczne, a miejsc ciekawych jest tutaj więcej.

Sama skrzyneczka/pudełeczko leżała/o około 3 metrów poniżej drzewa, prawdopodobnie ściekającą woda zepchnęła ją/to w dół zbocza. Niewykluczone, iż pierwotny kesz również gdzieś tam jest. Niestety okazało się żem niepiśmienny wobec tego patyczkiem odznaczyłem swoją obecność. Pudełko w środku drzewa między konarami przykryte jeszcze zielonym liściem.  Mamusiu jak tu cudnie!

Dzięki za reaktywację.

Niestety nie znalazłem oryginalnego kesza, więc pozwolilem sobie zreaktywowac go w tym samym miejscu. A zrobiłem to bo to miejsce, które koniecznie trzeba odwiedzić. Absolutnie moja ulubiona skrzyneczka z całej Geościezki ( jak na razie). Niesamowite! Dzieki za jego pokazanie!

Znaleziona z Gackkiem i Tymkiem w pochmurną niedzielę :)
Akcja reaktywacja. Zielone za pokazanie miejsca. Uwielbiam tego typu zapomniane perełki!

Znaleziona podczas objazdu po lokalne krzynie.

Za zgodą właściciela daliśmy nowy pojemnik. Miejscówka jest znakomita.

Dziękujemy za wskazanie miejsca. Nie było nas tu jeszcze. Piękna pogoda sprzyja włóczęgom. TFTC :)

Zaszedłem do skrzynki trochę za bardzo od północy i wpakowałem się na dziki. Na szczęście to one uciekały ode mnie. Rozgościły się blisko szczytu wzgórza więc uważajcie, sądząc po odchodach to ich stała siedziba. Dzięki za kesza.