Bąbelki oczywiście puszczone ;)  Kolejne wspaniałe miejsce w serii UE, podjęta motocyklowe, bez przypałów , a szkodaThx za keszo . Pozdro :)

Ja nie stety nic nie zastałem, a na stówę wyparował... Może Tubylcy ? Wróciłem się do samochodu którego nie wiem czemu zostawiłem przy samym zjeździe do wioski. OK jestem spowrotem a tu jakiś Mugol, może właściciel i przyszło mi czekać...

Reaktywacja do pojemnik 1400 ml. Mini logbook i woreczek strunowy i jakieś fantyTragedni nie ma.

Miejsce naprawdę fajne, ma to swój urokNie opodal też fajny urbex, chyba stacja paliw ? Dzięki za pokazanie

Trochę pomyliło my drogi ale za to ten keszyk się natrafil na trasie, kolejny do ścieżki więc musieliśmy spróbować. napisy na budynku o zakazie wstępu nieco odstrasza, sąsiadujące oświetlone gospodarstwo z mnóstwem maszyn również mało zachecajace. poszliśmy więc w okół murów od drugiej strony i weszliśmy w pierwsze na w pół zamurowane okienko. za 3-cim wyskokiem się udało ojj chyba rączki musze poćwiczyć. W środku bajka, sporo pomieszczeń wysprzatane tylko kilka butelek gdzieniegdzie. z dziedzińca wytypowane gdzie ten balkon i sru na górę. Keszyk szybko się poddał. Największe wrażenie zrobiły na mnie te wielkie piękne kręte schody WOW. lubię takie klimaty choć zawsze ma cykora. Dzięki za motywację skrzynka do krótkich odwiedzin tu.

Wypadzik z Tychów na opuszczone wokół Nysy. cacy obiekt.

Lubimy opuszczone miejsca, choć - przyznaję - wchodzenie na teren lekko (bądź bardzo) niebezpieczny wywołuje u mnie stres.... co i tak nie zmienia faktu, że dalej to lubię. A chciałabym, a boję się. Tym razem jechalam z kolegą - eksploratorem mega sort... Poodejrzewałam, że Piorunkowice padną u naszych stóp.

No ale ludzi Ci była masa - tłoczyli się, przejeżdżali, chodzili... Odpuściliśmy. Palac oglądnęliśmy jedynie z zewnątrz. Chwilę później byliśmy już w Gryżowie, gdzie PONOĆ zachowały się resztki założenia zamkowego (zachowały się, choć na mapach ich nie ma). Wracając - kiedy już było ciemno - przypuścilimy atak na Piorunkowice ponownie. Kłopot polegał na tym, że posiadaliśmy jedną latarkę (bo ja się wybierałam na pizzę do głuchołaz:) a nie łazić po ruinach - nauczka na przyszłość: ZAWSZE miej ze sobą sprzęt...), a na samym końcu zoczyliśmy borsuka - pierwszy raz w życiu widziałam borsuka...

Wróćmy do Piorunkowic... 

Istnieje obawa, że pomyliły nam się wejścia - inaczej rzecz ujmując: chcielilśmy wejść do środka, ale o keszyku nawet nie marzyłam (Maciek do dzis był non-keszerem). Zamurowane okna, wejścia zakratowane i ja - z uszkodzoną nogą... Kiedy Maciek był już w środku poiedział "Ty... tu są schody na górę". Noga nie noga... przelazłam (jeśli ktoś nas obserwował musiał mieć niezły ubaw...) Środek jest zaniedbany, ruiniasty, choć wyraźnie było tu coś robione. Zaskoczyła mnie wielkość zamku i ilość pomieszczeń. Z zewnatrz sprawia wrażenie dużo mniejszego...

Po pół godzinie zwiedzania wnętrza doszliśmy do wniosku, że może jednak znajdziemy tego kesza. W tym celu przeczytaliśmy w końcu hinta... I tu nastąpił zonk - gdzie ten balkon? Od środka jest niewidoczny:) Ciemno jest, jedna latarka słabo świeci itd itd... 

Znalezienie kesza zaskoczyło mnie tak bardzo, że po prostu nie znajduję słów:)

Co więcej znalazł go fizycznie Maciek, który za Chiny Ludowe nie wiedział czego szuka - szukkaj skrytki. Ukryta intuicyjnie.To była jedyna podpowiedz jaką dostał.

Dzięki za tego kesza. Wybitnie mi się podobało szukanie w Piorunkowicach. Chyba przekonam się do Urban Exploration, tylko ze faktycznie nie w pojedynkę. No i  z działającą latarką:)

Absolutna rekomendacja, bo dawno takiej zabawy nie miałam:)

Chyba załatwiliśmy to całkiem dyskretnie, bo nikt nas nie gonił, nie krzyczał na nasChyba byliśmy niezauważeni - no i fajnie :) 

Dzięki za kolejną miejscówkę!

Tak jakbyśmy faktycznie się komuś na podwórko ładowali. Ale nikt jakoś się nie przejmował tym faktem. Przy okazji zwiedziliśmy okazałą wystawę maszyn rolniczych. Dawno planowany weekend urbexowo-śmiechowy z Tisioverkami i Gagusiem. Podziękował

Wspólnie z Paulinką i Tisioverkami. Baliśmy się, ze nas ktoś stąd przegoni, udało się bez kontaktu z tubylcami. Dzięki.

Elegancka wystawa maszyn rolniczych. Wspólne wesołe keszowanie z Tisią, Palinq i Gagusiem :)

TFTC

Wszystkie okna zamurowane, ale jedne drzwi stoją otworem.

Po chwili zwiedzania obiektu bingo, a miejscowi tubylcy nie zwracają uwagi na eksploratorów. Na wszelki wypadek powiesiłem aparat na szyi

Dzięki za kolejną urbexową skrzyneczkę do kolekcji.

Trochę taki prywatny - nieprywatny ten obiekcik. Chyba ktoś go próbował ratować, ale nie za wiele to dało. Miejsce ciekawe jak dla mnie. TFTC.

Śliczny budynek.

Trochę nam się wydawało, że deptamy komuś po podwórku, ale nikogo to na szczęście nie oburzyło ;).

Dzięki za skrzyneczkę! Znakomita

piękny budynek, choć nie taki stary jak się na początku wydawało. Super keszyna. Razem z Whynot. Dzięki.

Obiekt na prawdę bardzo ciekawy i jest co zwiedzać. Skrzynka znaleziona, a przedmiot wykorzystany tak jak należy ;) Znaleziona z Hr. Jan Usz. Dzięki

Tutaj byliśmy krótko.Jednak zabawa zgodnie ze słowami założyciela była.Fajne i wesołe pomysły.Dzięki.

O tym, że byliśmy obserwowani dowiedzieliśmy się dopiero kiedy opuściliśmy budynek. Z pobliskiego domu usłyszeliśmy "O już wyszli" :-D Dało się odczuć że to jednak własność prywatna ale nic to! Szybko podjęte z andbogaDziękujemy!

Znakomita ocena za "powrót do przeszłości" .

Po tym zamku biegaliśmy mając lat ...naście . Nawet nie myślałem ,że jeszcze tu istnieje a tym czasem wydaje się że jego stan wiele się nie pogorszył .

Ftf dziękuję.