Uparłem się na tego kesza po rejsie Ruciane-Mikołajki i powrót. Bo to nasz ostatni dzień w tym rejonie, a rano nie będzie czasu, a szkoda zostawiać samochodzikowego kesza, gdy się jest w pobliżu, a nie wiadomo kiedy znów nadarzy się okazja, by tu być. Z buta wyszło około 8 km w dwie strony. To chyba mój najdłuższy spacer po kesza na nizinach. Dzięki.

Podczas wakacji z rodzinom nad Jeziorem Nidzkim udało się znaleźć kilka dni na wyprawy w poszukiwaniu skrytek. Poszukiwania były bardzo przyjemne, zróżnicowane lasy pod względem drzewostanu były ciekawym doświadczeniem, a kontakt z przyrodą tylko umilał wędrówki. Udało się spotkać leśnych mieszkańców oraz dowiedzieć się trochę historii o byłych już mieszkańcach tych ziem. Z każdą kolejną znalezioną skrytką utwierdzam się w moim przekonaniu - jak szukać ciekawych miejsc, to właśnie z geocachingiem. Dziękuję autorom skrytek za wkład włożony w założenie i utrzymanie skrytek oraz umożliwienie mi poznania tylu ciekawych miejsc.

W tym miejscu zatrzymałem się na chwilę dłużej, ponieważ historia wydała mi się niesamowicie ciekawa. Wielkie było moje zdziwienie, gdy zobaczyłem jak długo skrzynka była nieznaleziona. Na miejscu zastałem pojemnik z suchą zawartością, jednak z przegryzionym wieczkiem i wiórami w środku.
GK out

Zalogowano przy użyciu GeoCentral Lite

Czas powrotów, odwiedziłem skrzyneczkę lekko serwisując i dołożyłem geokreta "Przewodnika" coby opowiadał o przedziwnych losach zaginionej wsi Sowiróg...

Keszyk szukany z cała załogą, TTF'a zgarnął KaWuFajnie, że cert był i że udało się znaleźć. Kesz w nie najgorszym stanie tzn. mogliśmy się wpisać. A z innych fajnych rzeczy, to byliśmy praktycznie sami na całych południowych Mazurach i nieprawdą jest, że śnieg padał, zwłaszcza, że nikt prawie nie zmarzłNa całym Nidzkim jednego dnia spotkaliśmy tylko jeden maszt. Czegoś takiego jeszcze nie widziałemDzięki za kesza i pozdrawiam serdecznie!

Jak na dziurawe pudełko w środku tylko delikatnie wilgotno. Dzięki za kesza!

A ja znalazłem dziś taką informację :)

Około g. 16 dotarłem do celu po około 3km spacerze piechotą. Ciemno, buro, już zmrok zapadł, żywej duszy nie ma. Koordynaty praktycznie w punkt, od razu znalazłem właściwą lokalizację. Niestety do skrzynki dobrały się jakieś gryzonie, prawdopodobnie myszy. Przegryzły folię i pudełko, widać ślady ząbków. Część fantów pogryziona. Woda w środku. Osuszyłem co się da, zgarnąłem nadgryzionego kreta i schowałem pudełko dziurą do dołu aby wilgoć mogła spływać. Konieczny serwis. Sama lokalizacja i skrzynka super. Zaginiona wieś też.

Obrazki do tego wpisu:

Zniszczenia

Geokret