Dzięki za możliwość podjęcia kesza. 

Tym razem tylko skrzynka, ale na pewno wrócę odwiedzić to miejsce w środku.

Kolejny wypad ww trójkąt turystyczny Kazimierz-Puławy Nałęczów. Pogodą taka nie bardzo na kesze terenowe ale za to w sam raz na miasta i wioski. Drużyna gotowa wiec trzeba było jechać a nie siedzieć w domu. Szybko i sprawnie zdobyta. TFTC

Kolejny dzień grudniowego ataku na Puławy oraz Kazimierz Dolny. Chęci są, ekipa jest, pogoda ...też jest (choć różna), więc nie ma co siedzieć w domu. :)

Muzeum zamknięte, jednak kesza da się bezproblemowo podjąć bez wchodzenia na teren posesji.

TFTC

Muzeum zaliczone (a w zasadzie dwa), pojeździliśmy troszkę na rowerach, posłuchali ciekawych opowieści, nieco nam zeszło i drugie muzeum już tylko obfotogafowaliśmy. Pan Józef o keszu wie (na szczęście, bo gps wskazywał całkiem co innego). Skrzyneczka dostępna bez konieczności wchodzenia na teren prywatny, ale jej stan jest dość opłakany. Od ponad roku nie widziała świata, zarośnięta pajęczyną, logbook wilgotny i nie ma siły, żeby wlazł tam jakiś kret - o sześciu nie wspominając. Ale dzięki 

Muzeum ciekawe, przewodnik też a cena powala z nóg.

znaleziona muzeum niesamowite polecam wszystkim  [ małe info przed przystąpieniem do słuchania pana o rowerach warto zapytać o CENĘ ] 

Bardzo zaległy wpis. Asysta podczas instalowania skrzyneczki w terenie.

Muzeum odwiedzone. Warto było tu przybyć. Polecam.

Wizyta w Gołębiu to była chyba największa atrakcja całego naszego wyjazdu do tzw. Trójkąta Turystycznego, pan Majewski to prawdziwy fascynat i zrobił nam świetną prezentację rowerów, umożliwiając nawet krótkie przejażdżki. Szkoda tylko, że nie wiedział nic o skrzynce, zamiast tego uszczęśliwił nas kilkoma broszurkami oraz jakimś "questem" z innego systemu :). 15:20

Tu spotkaliśmy kolejnego prawdziwego pasjonata na naszej keszowej drodze.Warto posłuchać opowieści właściciela i przejechać się na kilku egzemplarzach nietypowych rowerów.Na większości jednak bez dłuższych ćwiczeń pojeździć się nie da.No i jest tam też dyskretnie schowane jeszcze jedno muzeum...

Znaleziona późną nocą, dzięki podpowiedzi kolegi Zeusa. Muzeum znane i naprawdę polecam. 

skrzynka podjeta podczas powrotu z Deblina razem z Zulu.

Na dobra sprawę skrzynkę można zgarnąć bez czyjejkolwiek wiedzy  ale z drugiej strony miło się rozmawiało z właścicielem muzeum.

Kesz podjęty całkiem spontanicznie ;)

Zmiana sposobu i miejsca ukrycia kesza. Powodzenia.

Dzięki za kesza, a przede wszystkim za pokazanie miejsca. Najbardziej do gustu przypadł mi rower treningowy dla pilotów. Warto tu zajrzeć i posłuchać ciekawych opowieści właściciela muzeum. 

znaleziona wraz z przyjaciółmi.dzięki za kesz.

Piżmaka zostawiliśmy walczącego z samochodem, a my szybciutko skoczyliśmy po kesza. "Szybciutko" trochę się przeciągnęło bo załapaliśmy się jeszcze na prezentacjęSuper miejsce i mega pozytywnie zakręcony właściciel. Zdecydowanie polecam wizytę w muzeum!

W muzeum byliśmy i na wielu eksponatach pojeździliśmy. Było trochę śmiechu. Sądziliśmy, że posiedzimy tu ze 20 minut a w efekcie zalegliśmy na prawie trzy godziny.

Aby wyciągnąć pojemnik trzeba jednak dość mocno pociągnąć za drut.

Rower fajna rzecz! A tu mieliśmy jeszcze okazję pojeździć na paru nietypowych.

Wszystko fajnie tylko że TEGO KESZA NIE SZUKALIŚMY więc jak kolega Bazylek znalazł?

W mojej wyprawie do Kazimierza Dolnego.

Keszy pomagał szukać Mototramp, który to dzięki mnie był tu w Kazimierzu, a wcześniej sam pomykał motorkiem. Dziś moim autkiem pomykałem i Mototramp pokazywał mi kesze do zdobycia.

A to widać troszkę wredny Kolega Mototramp nie pokazał Koledze Bazylkowi tego kesza. A byłem pewny, że mam go zaliczonego. Następnym razem Kolega Mototramp mnie tam zawiezie swoim keszowozikiem, abym na marne nie tracił paliwa, bo jak byłem w pobliżu to nie pokazał mi tego kesza.

W okolicy dzisiaj przy ładnej pogodzie dzieciaki na placyku zabaw i wędkarze przy stawie. Próbowaliśmy z  Ciri na turystów, ale z jednej dziupli drutu nie dało rady wyciągnąć, a w drugiej było zgniłe jabłko, przy próbie wyciągnięcia którego urwał się ogonek. Za dużo ludzi i za mało czasu na grzebanie, więc zostawiliśmy na kiedyś indziej.

Samo muzeum rzeczywiście fajnie było by odwiedzić. Może podczas powrotu z urlopu się uda.

Wykonano serwis. Zmieniono miejsce i sposób ukrycia kesza. Powodzenia.

Czy się płaci? Nie było czasu sprawdzić

Znaleziona w drodze powrotnej. Za pierwszym podejściem wycieczka autokarowa z dziećmi uniemożliwiła podjęcie. Szkoda w sumie że nie byłem w środku, tam się płaci za wstęp?