Jest tak. Trudny temat ale wykonalny. Byłem na przyczółku. Wszedłem "innym" wejściem ale przejście "na środek" jest samobójcze bez asekuracji (mokro i ślisko po deszczu). Most  przeszedł modernizację. Przyczółki dostały zazbrojone i "oblane" betonem. Napis dat budowy przestały istnieć.

TFTC, daty nie ma, trza sprawdzić oba, powodzenia

No nie. Nie tym razem. Mimo sprzyjających warunków atmosferycznych. Bez sprzętu jakoś sobie tego nie wyobrażam. Nawet daty nie znaleźliśmy. Może ją zamalowali?

W miejsce, w ktore trzeba sie przecicnąć to jest...za małe. Jak zabierzemy Gacka ze sobą to moze, może.

Już tu kiedyś byłem, ale w nocy. Teraz znalazłem miejsce przez które bym się przecisnął i do którego wstępnie się przymierzyłem, ale byłem sam i nie ryzykowałem do końca. Jak kiedyś tu jeszcze z kimś zabłądzę to wtedy spróbuję.

No i cóż tu napisać...jeszcze nogi mi drżą...nie wiem jak tam wszedłem...normalnie po dwóch browcach 

nie byłoby problemu, ale tak na trzeźwo?

Serengeti  asekurowała mnie z dołu, ale jakbym leciał czy to by tak naprawdę pomogło?

Pomimo miernego wzrostu 165, na dobrych podeszwach...pomimo sędziwego wieku...jakoś

się podciągnąłem i z lubością wpisałem do logbooka.

Nie wiem z którego roku jest ten most bo tego nie zauważyłem, ale drogą dedukcji i logów 

wybrałem właściwy kierunek. I właściwe wejście.

Później tylko zeskok i banan na twarzy.

Emocje gwarantowane.

Po co nam lane poniedziałki skoro możemy mieć keszerskie poniedziałki .

Objazdówka świąteczna z Serengeti, dziękuję.

 

Szczegółowa relacja ze zdobycia kesza u Bamby. Był tak dumny z siebie po zdobyciu kesza, ze uśmiech nie schodził z twarzy bardzo długo.

Mówiąc szczerze mieliśmy w tym dniu zacząć Jeziorkę, a ponieważ keszyk nazywał się most na Jeziorce byliśmy pewni, że idziemy po pierwszego keszyka z tej serii........ Dopiero po wyjęciu logbooka, Bamba lekko skonsternowany czyta S-Ł Most na Jeziorce, ale co tam kolejne S-Ł do kolekcji,śmigusowo- dyngusowe poniedziałkowe keszowanie, oczywiście z Bambą i bez lania wody:)

Wreszcie się udało!
Spontaniczna wyprawa z nowym keszerem Kamilem9999 i gigantyczny sukces. Od dawna ten kesz zalegał mi na mapie i bardzo zależało mi na jego zdobyciu. Dzisiaj, dwa lata od ostatniego znalezienia, bez żadnego dodatkowego wyposażenia wszedłem na górę. Najpierw przez stopień utworzony z rąk, potem przez filar i pręty zbrojeniowe, by wreszcie przeciskając się między blaszaną konstrukcją dostać się do skrzynki. Ostatecznie w miarę szybki wpis i droga powrotna (chwilę po tym jak wyszedłem nadjechał pociąg, więc było gorąco :-&)
Po raz kolejny doświadczyłem, że jak się czegoś bardzo chce i ruszy się głową, można to osiągnąć :)
Sam pojemnik w dobrym stanie, tylko nieco zakurzony.
Gorące podziękowania dla założyciela i życzenia powodzenia dla następnych poszukiwaczy!

Choć sprzęt był, to dziś tylko rekonesans... zadanie trudne a czas już bardzo gonił...

Nic, przynajmniej wiem jak najlepiej tu dojechać.

Może wyjdzie next time. ;)

Po lekturze logów wiedzieliśmy z Brym, że będzie ciężko. Ale mimo to postanowiliśmy spróbować. Ponieważ nie mamy odpowiedniego sprzętu, dzięki któremu moglibyśmy załatwić sprawę szybko i wygodnie, nie chodzimy po powierzchniach jak pająki i nie przysysamy się do ścian jak gekony, więc założyliśmy że szczuplejsza osoba z teamu spróbuje pokonać "drogę Werrony". Pierwsza próba zakończyła się porażką. Druga, po zastosowaniu innego kąta natarcia wydawała się sukcesem. I wtedy... usłyszeliśmy w oddali pociąg. Brym na szczęście krytyczny punkt drogi ma już za sobą, więc schodzi z zimną krwią dalej na dół, przeczekując następnie pomykający zaledwie z metr nad głową pociąg. Po przeczekaniu pociągu zaczyna macać konstrukcję śliskiego dziś jak cholera mostu. I wtedy... usłyszeliśmy głosy zbliżających się ludzi. O żeż ty, ten teges! Jak wytłumaczyć obecność w takim miejscu?! Następuje ekspresowa ewakuacja do góry i wtedy... zapewne z powodu zawrotnej szybkości wychodzenia, Brym klinuje się jak Werrona i nie może się ruszyć w żadną ze stron. A głosy są już coraz bliżej. W tym momencie sprawdziło się nasze powiedzonko: "Dlatego keszuję w teamie", bo złapałem Brym od góry i pokręciłem/potrząsnąłem/przesunąłem/obróciłem/podciągnąłem - sam nie wiem, co to dokładnie było, ale zadziałało! Dzięki czemu w ostatniej chwili ocaliłem Brym przed koniecznością udawania elementu konstrukcji mostu, bo zaraz po tym pod most wysypała się wesoła rodzinka. Po przeczekaniu można było spróbować przypuścić szturm jeszcze raz, ale tyle przygód nas tu już dziś spotkało, a jednocześnie tyle keszy było jeszcze przed nami, że z wielkim żalem, ale postanowiliśmy jednak odpuścić i lecieć dalej.

 

Drive-in pod most. Zobaczyłem i już chciałem odpuścić tzn przyjechać ze sprzętem ale się zawziąłem bo od domu daleko i drugi raz jechać taki kawał...

Sposobem Werrony próbowałem jednak uznałem że co będzie jak utknę w połowie?

Obejrzałem sobie dokładnie filar i znalazłem optymalne wejście.

Atakować od północy - przydają się pręty zbrojeniowe. Złazić też tędy, przejść na drugą stronę bloku i hop na dół - wysoko nie będzie z właściwego miejsca.

Zabrałem mobilniaka.

przybyłem, zobaczyłem, odpuściłem

Porażka trochę boli, bo tam dziś były aż dwa kesze. Może wrócę kiedyś lepiej przygotowany.

Dojście do kesza na azymut już nas mocno zahartowało, tego dnia niczego się nie baliśmyCo do daty, było przytaknięcie, skąd miałam wiedzieć, że prawdziwa jest tam, gdzie była! No ale dobra, Skygen po prostu pobawił się trochę dłużejW tym czasie ja się strasznie ubrudziłam, a potem na łonie natury przebierałam. I jeszcze trzeba było wrócić, moje biedne nogi!!

Projekt S-Ł zdobywany z Kao i Skyqenem. Dojście do mostu to był dopiero wstęp do prawdziwych trudnościŹle odczytana data przez Kao sprawiła że Skeyqen był "wkładany" na dwa przyczółki co łatwe i bezpieczne do końca nie było. Sporo czasu tam zmarudziliśmy ale kesz zdobyty, dzięki.

Podjęta z buget-lodz i Kao podczas zdobywania SŁ'ki. Oczywiście zwiedziłem 2 pryczółki, warto czytać dokładnie opis! Wejście na ten, na którym nie ma kesza zdecydowanie trudniejszy i bardziej niebezpieczny, ale nie jest to nie wiadomo jaki hardcore Pociągu na szczęście nie było. Lubie takie klimaty, ocena znakomita. Kao ubrudziła się w smole, z resztą ja podobnie. Szybki wpis i dalej w drogę, tyle keszy przed nami...

Piątek trzynastego to chyba niezbyt dobry dzień na tą skrzynkę :) 

Fajnie się wisiało 4 metry nad przepaścią, GFS zamilkł na dłuższą chwilę :)

Dzięki wielkie :)

Jestem pełen podziwu w jaki sposób Driver dostał się do skrzynki, osłupiałem i niestety nie mam z tej akcji zdjęć. Rzeczka pod mostem bardzo ładnie wygląda. Dzięki.

Po wstępnym rekonesansie kilka tygodni temu przyjechaliśmy ponownie odpowiednio przygotowani.

Tym razem było szybko i sprawnie. Dziękujemy

Po wielu przejściach i próbach podsadzania się wzajemnie z Bolcem oraz kombinowania na wiele innych sposóbów. Udało się w sposób podobny do koleżanki niżej. Przy schodzeniu znaleźliśmy łatwiejszą drogę wejścia.<br /> Out: certyfikat <br /> Wielkie dzięki za kesza :D

Dotarłam tu niosąc rower na plecach przez jakieś podmokłe trzciny. Bo oczywiście docerałam od d...strony  pewnie... 
Co za widoki ! Kręta Jeziorka płynąca wśród pól jest po prostu baśniowa!
Kesz...no nie wierzyłam, że w "takim" miejscu, aż wykonałam telefon do Ojca - Założyciela..Ten jednak potwierdził. A jak mam się tam dostać? Podobo trzeba sprytu..
No więc sprytnie wyczaiłam sobie dojście do kesza "na kościotrupa", czyli przeciskanie się przez szparę (po uprzednim "skompaktowaniu " ciała = pozbyciu się nadmiaru odzieży i wciagnięciu brzucha). W zasadzie w tej chwili  jestem prawie pewna, że nikt oprócz mnie tej drogi nie jest w stanie pokonać 
No więc 15 minut przeciskania się i złorzeczenia na zbyt szerokie biodra i za długie nogi zaoowocowało w końcu podęciem skrzynki. Ale trzeba było jeszcze wrócić.... I tu zaczeły się prawdziwe kłopoty...utknęłam z rękoma i głową na poziomie torów..i nie byłam w stanie wykonać ruchu w żądną stronę. Chwilę później okazało się jednak, ze jestem sprawna niczym Supermen - gdy poczułam lekkie drżenie torów w 15 sekund stałam już w bezpiecznym miejscu . 
Bardzo, bardzo dziękuję za tę przygodę. Za  cudowne miejsce, za trudnosć zadania!

PS. "Właściwa" droga podobno jest gdzie indziej..Ale to chyba nie dla sprytnych, a dla pajaków?

Skrzynka bardzo ciężka do zdobycia, podjeżdżałem dziś z trzech stron terenówka i nie udało się. 300m szedłem pieszo - wszędzie błoto - bo temperatury plusowe.. Dziś padało - nie próbowałem nawet. Ciężko będzie nawet latem, a zimą raczej bez szans... Bez ośmio -metrowej drabiny, lub sprzętu do wspinaczki są nikłe szanse na jej zdobycie....
To skrzynka dla ludzi którym nawet życie juz zbrzydło...