Duńska wyspa oddalona o 10 mil morskich na wschód od Bornholmu. Należy do archipelagu wysp Ertholmene. Nazwa wyspy jest hołdem dla króla Chrystiana V.
Wyspa Christiansø była kiedyś twierdzą morską. Połączona z nią małym mostkiem - Frederiksø - więzieniem. Jak w większości takich miejsc wybuchła epidemia cholery, która uśmierciła wszystkich mieszkańców, którzy nie zdołali uciec na pobliski Bornholm.
Obecnie w centrum wyspy znajduje się wiele przepięknych, malutkich zabudowań i przydomowych ogródków. Życie toczy się tu bardzo powoli. Wyspa na stale zamieszkiwana jest prze około 100 osób. Jest mała szkoła podstawowa do której uczęszcza kilkanaścioro dzieci, jest lekarz, który w nagłych przypadkach ma do dyspozycji kuter lub helikopter i są zwierzaki w klatkach, które hodują tutejsi mieszkańcy. Na wyspie nie ma źródeł słodkiej wody. Pozyskuje się ją z deszczówki zbieranej w specjalnych zbiornikach lub przywozi promem z Bornholmu.
Na Christiansø są wodociągi oraz mała elektrownia, która jest źródłem prądu dla mieszkańców. Na wyspie jest też biblioteka zaopatrzona w najnowsze książki i czasopisma.
Wyspy mają swój niepowtarzalny klimat. Za każdym razem jak tutaj jestem czuję, że czas się zatrzymuje, problemy zostają gdzieś daleko i zaczyna działać wyobraźnia. Aż trudno uwierzyć, że tak blisko od Polski można znaleźć tak egzotyczne i niecodzienne miejsce. Trochę jak bezludna wyspa.
Na wyspę można dostać się na dwa sposoby: jachtem lub promem z Bornholmu, który odpływa z miasteczek Svaneke, Gudhjem lub Allinge. Prom wypływa rano i rejs trwa ok 1,5 – 2 godzin, a powrót jest o 14:00, zatem czas zwiedzania wyspy reguluje rozkład jazdy. Jeżeli chodzi o możliwości noclegowe to na Christiansø znajduje się pole kempingowe na 20 namiotów oraz niewiele bardzo drogich prywatnych kwater.
więcej informacji - źródło: http://www.lkedzierski.com/dania/christianso-i-frederikso-bez-turystow/
http://www.bornholm.pl/Christianso.htm
Skrzynka znajduje się przy północnym nabieżniku dla statku. Schowała się pod trójkątnym kamieniem przy ziemi, kilka kroków na południe od narożnika. Pojemnik na razie mikro (nie miałem nic większego), przy następnej wizycie podmienię go na większy.
W przypadku jej zaginięcia zgadzam się na reaktywację z racji, że daleko od domu i nie wiem kiedy będę tam znów.