Dawno temu, gdy na polskich ziemiach panował kult pradawnych bogów, na chełmie (prawsłowiańskie słowo oznaczające górę) stały trzy wielkie dęby. W górze natomiast znajdowała się jaskinia, zamieszkana przez wielkiego niedźwiedzia brunatnego. Zwierzę było postrachem okolicy do czasu gdy u stóp pięknych dębów, okoliczni mieszkańcy wybudowali chram (przedchrześcijańska słowiańska świątynia) i zapalili w nim święty znicz. Niedźwiedź oślepiony blaskiem ognia zniknął w kredowych podziemiach, zszedł tak głęboko do jaskiń, że słuch po nim zaginął.
Mijały lata, miasto rozrastało się i tętniło życiem. Jednak sielanka nie trwała długo. Dostatnie życie wokół wzgórza zostało brutalnie przerwane przez atak Tatarów. Najeźdźcy mieli wielką przewagę liczebną i szybko uporali się z obrońcami. Ostatnim punktem oporu była świątynia na wzniesieniu. Tutaj również Tatarzy nie dawali żadnych szans obrońcom. Jednak w ostatniej chwili z jaskini wyłonił się zwierz o przerażających rozmiarach i białym jak śnieg umaszczeniu. Niedźwiedź przez lata śpiąc w jaskini kredowej oprószył całe futro na biało.
Bestia ruszyła na szeregi Tatarów bez problemu dziesiątkując całą armię. Pozostali przy życiu uciekli i już nigdy nie wrócili. A w wierzeniach Tatarów biały niedźwiedź był później symbolem nieszczęścia. Po walce niedźwiedź udał się na odpoczynek pomiędzy stare dęby i od tamtej pory Chełm ma w herbie białego niedźwiedzia stojącego pomiędzy trzema dębami.