Florentyna, z wykształcenia laborantka, wprowadziła się do domu Stanisława Wawaka w celu przejęcia jego majątku oraz posiadanych działek. Zakochany Stanisław planował oświadczyny, ale nie doszły one do skutku, ponieważ mężczyzna zorientował się, że coś jest nie tak.
Kobiecie nie spodobało się, że Wawak tracił nią zainteresowanie i opowiada sąsiadom, że żadnego ślubu nie będzie. W połowie lipca 2003 r. Florentyna N. wraz z obiadem podała Stanisławowi Wawakowi truciznę, ale ta nie zadziałała, tak jak oczekiwała morderczyni. W związku z tym - wraz ze swoim kochankiem, Tomaszem K. - zaczęła bić mężczyznę po głowie tępym narzędziem. Następnie razem zataszczyli ciało do piwnicy, próbowali je pogrzebać, ale nie udało im się wykopać grobu w twardej posadzce. Na drugi dzień poćwiartowali zwłoki, a następnie rozpuścili je w mieszaninie wapna, lepiku, cementu i kwasu krzemowego w metalowej wannie.
Zaginięciem mężczyzny zainteresowała się jego kuzynka Barbara Waluś, która nie wierzyła w słowa Florentyny, twierdzącej, że Wawak wyjechał za pracą do Niemiec. Kobieta od razu zawiadomiła policję o morderstwie. Niestety jej podejrzenia dotyczące Florentyny zostały zignorowane przez policję. Barbara Waluś nie dawała jednak za wygraną. Wysyłała kolejne wnioski do coraz wyższych instancji, Komendanta Głównego Policji, ministrów sprawiedliwości i spraw wewnętrznych. Co więcej, śledziła podejrzewaną kobietę i robiła zdjęcia odwiedzających ją osób. Zebrane dowody dostarczała policji. W końcu stworzono specjalną grupę śledczą, która rozwiązała zagadkę.
Przebieg zbrodni ustalono przypadkiem, po 8 latach, na podstawie zeznań kochanka, który został zatrzymany w innej sprawie. Resztek ciała do dzisiaj nie odnaleziono. Worki z rozpuszczonym ciałem miał wywieźć jeden ze znajomych Tomasza K. i porzucić przy autostradzie.
W 2014 roku Florentyna N., która do tej pory nie przyznaje się do winy, usłyszała wyrok 25 lat pozbawienia wolności, a jej kochanek Tomasz K. 10 lat.
ABY PODJĄĆ SKRZYNKĘ NIE MUSISZ WCHODZIĆ NA POSESJĘ!