Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy
Je moet ingelogd zijn om deze cache te loggen of te bewerken.
stats
Toon cache statistieken
☠️Halloween 2023 ☠️ Legenda dyni - OP9RFB
Irlandzka legenda Jack-o'-lantern
Eigenaar: HailstormB1
Deze cache maakt deel uit van GeoPath!
Log in om de coördinaten te kunnen zien.
Hoogte: meter NAP
 Provincie: Polen > lubelskie
Cache soort: Onbekende Cache
Grootte: Micro
Status: Kan gezocht worden
Geplaatst op: 13-10-2023
Gemaakt op: 13-10-2023
Gepubliceerd op: 26-10-2023
Laatste verandering: 27-10-2023
9x Gevonden
0x Niet gevonden
1 Opmerkingen
watchers 0 Volgers
30 x Bekeken
9 x Gewaardeerd
Beoordeeld als: uitstekend
9 x Aanbevolen
Deze cache is aanbevolen door: chomik1002, Duch Miasta, GFS, grafen, Hr. Jan Usz, LeMarii, NivilS, Skra10, Sroker
Om de coördinaten en de kaart te zien
van de caches
moet men ingelogd zijn
Cache attributen

Periodical/Paid  Recommended at night  Dangerous Cache  Torch needed  Take special equipment  Take something to write  Nature  Access only by walk 

Lees ook het Opencaching attributen beschrijving artikel.
Beschrijving PL

   Dawno, dawno temu żył sobie w Irlandii chciwy kowal Jack Stingy, którego ulubionym zajęciem było przesiadywanie w karczmach. To tam doskonalił swój pijacki fach, aż faktem stało się jego mistrzostwo w tej dziedzinie. 

Na tyle sławną stał się osobistością, że wieści o nim rozeszły się po królestwie lotem błyskawicy. Wielu śmiałków starało się podważyć jego umiejętności i stawało z nim w konkury. Lecz każde zawody kończyły się zawsze tak samo; pretendent do tytułu padał zamroczony pod ławą, a Jack jak by nigdy nic, spijał kolejną szklanicę.

Pewnego razu do karczmy przybył elegancko ubrany jegomość. Rozejrzał się po karczmie i zapytał karczmarza, wycierającego nie pierwszej świeżości szmatą kufle, o tego, który podobno nie ma równych sobie w piciu. Karczmarz spojrzał spod byka na przybysza, zmierzył go wzrokiem i wyczuwając nosem pełną sakwę u gościa, ukłonił się do samej ziemi i  pokierował go ku ławie stojącej w kącie gospody.

– Witaj Jack. Wiedz, że Twoja sława wyszła daleko poza granice królestwa. – Rzekł nieznajomy, po czym chwycił ciężkie dębowe krzesło i przysunął je do stołu. Jack podniósł wzrok znad kielicha i bardziej mrucząc, niż mówiąc, oznajmił, że także jest kontent ze spotkania — Obcy zaś kontynuował.

– Przyjechałem z daleka, z bardzo, bardzo daleka. Zapewne zdziwi Cię miejsce, z którego przybyłem i pomyślisz, że sobie żartuję, ale wiedz, że prawdę mówię.  Przybyłem z piekła. – Tu spojrzał na kowala lekko iskrzącymi się oczami i uśmiechnął się, odsłaniając ostre jak brzytwa zębiska.

– Chcę się z Tobą zmierzyć kowalu. W piekle nie ma diabła, którego bym nie przepił i zaczynało być to nudne. Aż tu nagle opatrzność boża – zaśmiał się szyderczo. – Zsyła mi Ciebie. To jak podejmujesz rękawicę?

Chwilę trwało nim Jack Stingy przetrawił słowa przybysza. Podrapał się po brodzie, wysmarkał się bezceremonialnie na podłogę, resztę zawartości nosa wycierając w brudny rękaw i rzekł.

 Pijmy!

Pili całą noc. Karczmarz przynosił coraz to nowe trunki, uzupełniał kielichy po brzegi, a zawodnicy niczym niezmordowani pochłaniali wszystko, co było podstawiane im pod nos.


   Zaczęło świtać, a zwycięzcy zawodów nadal nie było widać. Piliby pewnie dalej, jednak w  końcu do stolika podszedł gospodarz i nisko chyląc się ku podłodze, oznajmił im, że niestety, ale piwnica opustoszała i zawody muszą zostać przerwane — Remis. Nadszedł czas uregulowania rachunku.

– Ja płacił nie będę! – Rzekł Jack do swojego towarzysza. – Wyzwałeś mnie Panie na pojedynek, to teraz płać. – Lekko bełkocząc, wymamrotał kowal. – Diabeł spojrzał na niego lekko zdziwiony i powiedział, że niestety także nie ma czym uregulować rachunku, ale może będzie na to rada.

– Potrafię zamieniać się w rzeczy materialne. Zamienię się w złotą monetę, Ty ją weź i zapłać gospodarzowi. Po tym znowu się przemienię, a jutro kontynuujemy zawody w innej gospodzie.

Jak powiedział, tak uczynił. Po chwili, gdy kłęby gryzącego dymu opadły i oczy Jacka przestały szczypać, ten zobaczył na stole wielką złotą monetę. Nie namyślając się długo, wyciągnął  po nią swoje pazerne łapy i miast przekazać ją sprzedawcy, włożył ją natychmiast do swojej kieszeni, w której zawsze nosił różaniec, który otrzymał od swojej matki wieki temu.

Moc  krzyżyka spętała Diabła w monecie na dobre. Diabeł szamotał monetą, prosił, błagał, nalegał, rozkazywał, ale kowal był nieugięty

– Nie wypuszczę Cię, dopóki mi nie obiecasz, że nie będziesz szukał zemsty i  nie dasz słowa, że nie tkniesz nigdy mojej duszy. – Odpowiadał więźniowi. W końcu po długich tygodniach niewoli diabeł przystał na warunki.  

Gdy tylko powrócił do swojej pierwotnej formy, spojrzał w oczy pijaka i śmiejąc się szyderczo, rzekł.

– Nigdy nie wezmę Twojej duszy Jack, ale uwierz mi, że słono za to zapłacisz. – I chwilę po tym zniknął w ciemnościach, pozostawiając po sobie jedynie wypalony ślad na trawie.

 


   Jack Stingy żył jeszcze wiele lat, lecz w końcu i na niego przyszła pora. Gdy powieki jego zamknęły się już  na zawsze, jego dusza powędrowała do nieba. Tam stojąc przed wielką złoconą bramą, usłyszał od świętego Piotra, że w żadnym wypadku nie dostąpi zaszczytu wejścia do raju. Jego lista przewinień jest zbyt długa.

– Idź duszo do piekła, tam jest Twoje miejsce.

Jack ruszył więc do miejsca swojego przeznaczenia i już niedługo łomotał w wielką czarną bramę. Ta po chwili rozchyliła się lekko, skrzypiąc niemiłosiernie, a z wnęki wyszedł znajomy diabeł, z którego Jack zakpił sobie w młodości. Czart, rozchylając pomarszczone usta, powiedział:

– Witaj przyjacielu. Czy nie pamiętasz przysięgi, którą musiałem złożyć? Mój honor nie pozwala mi na zabranie Twojej duszy do piekła. Mogę dać Ci jedynie ten pojedynczy węgiel, tak by oświetlał Ci drogę, gdy będziesz poszukiwał swojego miejsca na ziemi – rzucił mu pod nogi czarną skałę, zaśmiał się do rozpuku i z łoskotem zatrzasnął bramę.

Od tego czasu pazerny Jack błąka się po ziemi bez celu, a drogę swoją oświetla latarnią wykonaną z rzeźbionej dyni, szukając miejsca spoczynku, którego nigdy nie znajdzie.

 

Co do skrzynki:

Kesz dostępny tylko nocą. Od współrzędnych startowych udaj się 158m na azymut 133°. Nie trzeba iść przez zarośla, możesz wykorzystać ścieżkę Uroczysko Maczuły. Tu zaczyna się nocna przygoda. Stań na najwyższych schodku, zaświeć latarkę i podążaj drogą wyznaczoną przez Jacka (przy pomocy latarki szukaj świetlików na drzewach, idź ich śladem). Finał znajduje się w większym maskowaniu, przy szóstym ogniku, będziesz wiedział gdy go zobaczysz :)

 


    UWAGA! TO JEST KESZ NOCNY. NIE IDŹ DO LASU SAM! AUTOR KESZA NIE PONOSI ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA EWENTUALNE SZKODY FIZYCZNE I PSYCHICZNE. WCHODZISZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ! PAMIĘTAJ, ŻE NIE MUSISZ ZDOBYWAĆ WSZYSTKICH KESZY, JEŚLI MASZ JAKIEŚ PRZECIWWSKAZANIA LEPIEJ ODPUŚĆ, NIE RYZYKUJ. 


 

Rules of reactivation Reaktywacja jest zabroniona i nie ma od tego wyjątków.
Read more about reactivation of geocaches here
Extra hints
Je moet ingelogd zijn om de hints te zien
Logs: Gevonden 9x Niet gevonden 0x Opmerking 1x Alle logs