już dwa lata będzie jak dziadek umarł.... a Ignaś często na grób dziadka przychodził. Podumać, powspominać miłe chwile z dziadkiem. Kochał go bardzo..
Pogodził się już dawno z myślą, że dziadka nie ma, wszak nie miał 3 lat a kilkanaście. Miał świadomość, że ludzie umierają. Jednak mimo tej wiedzy to jednak dziadka brak mu było. Dziadka pochowali na terenie należącym do majątku. "Na swoim". Zawsze lubił swój dom, swój folwark, swój park. Chciał nawet po śmierci zostać na ojcowiźnie. Ksiądz trochę psioczył, czemu nie na cmentarzu, ale rodzina znalazła wiele "argumentów" z Reymontem, jedynką i sześcioma zerami na awersie i ksiądz z takim uzasadnieniem się zgodził.
Ignaś dbał o grób dziadka, często palił mu świeczki i przynosił kwiaty w doniczkach. Niestety do kwiatów ręki zbytnio nie miał. Przyszedł po kilku dniach nieobecności i zobaczył, że kwiatki uschły. Zdenerwowany wziął doniczkę i cisnął nią w lewą stronę w pole. Ale trafiła w potrójne drzewo na krawędzi pola, roztrzaskała się i spadła w pnie tego drzewa....
Jutro przyniosę ci nowe kwiaty dziadku...