Na początku 1951 r., a więc kilka miesięcy przed swoją śmiercią, Edward Taraszkiewicz „Żelazny” pisał do siostry Rozalii: "Gdy przypomnę sobie tylu kolegów i naszych najlepszych ludzi, którzy nam pomagali i których kości popróchniały, mimowolnie mnie dławi, a dla przykładu przytoczę niektóre fakty i szczegóły. W roku 1946 grupa nasza liczyła 48 ludzi, dziś z nich zostałem tylko sam jeden, wszyscy niemal złożyli swe młode życie na szali Ojczyzny. Wszystkie grupy, które operowały w tym czasie na terenie Lubelszczyzny spotkał taki sam los i koniec. Ci, co zostali, to tylko jednostki, które tylko cudem Bożym żyją i dalej niosą sztandary swoich rozbitych oddziałów". Niestety, po wielomiesięcznej pracy operacyjnej funkcjonariuszom UBP udało się w końcu ustalić miejsce postoju ppor. „Żelaznego” i jego podkomendnych. Wczesnym rankiem, w sobotę 6 października 1951 r., Grupa Operacyjna „W” złożona z dwóch batalionów I i III Brygady KBW, wzmocniona funkcjonariuszami WUBP z Lublina i PUBP we Włodawie (ok. 600 ludzi), okrążyła zabudowania rodziny Kaszczuków w Zbereżu, w których kwaterowała czteroosobowa grupa „Żelaznego”. Po przerwaniu pierwszej linii okrążenia partyzanci napotkali stojące przy drodze samochody, których pilnowało pięciu żołnierzy KBW. Podali się za pracowników UB, żądając jednocześnie samochodu dla rannego żołnierza, co dezorientowało szoferów i pozwoliło na ich obezwładnienie. Spośród nich „Żelazny” zabrał ze sobą st. strz. Józefa Ciemniewskiego, szofera samochodu Gaz-67, siadł obok niego, z tyłu zaś ulokowali się „Kazik” z „Łukaszem”. Stanisław Marciniak „Niewinny”, w trakcie przedzierania się przez las, pozostał z tyłu w zaroślach. „Żelazny” nie przypuszczał, że żołnierz KBW, zamiast wywieźć ich poza zasięg obławy, skieruje samochód wprost na operujący w pobliżu 2. pluton 1. kompanii I Brygady KBW. Dojeżdżając do ich miejsca postoju szofer uspokoił komendanta, że jest tutaj tylko kilku żołnierzy, następnie zatrzymał raptownie samochód i wyskakując z niego krzyknął: "ognia, w samochodzie banda". W trakcie krótkiego starcia Edward Taraszkiewicz „Żelazny” został trafiony w pierś i zginął na miejscu. Dwóch pozostałych przy życiu partyzantów rzuciło się do ucieczki w kierunku północnym, po drodze zabijając, usiłującego ich zatrzymać, zastępcę szefa grupy operacyjnej UBP, por. Tadeusza Chachaja. Stanisław Torbicz „Kazik”, ostrzeliwując się, próbował dobiec do oddalonego około 300 m lasu, jednak dosięgły go serie z broni maszynowej, od których poległ. Ranny Józef Domański „Łukasz” zdołał jeszcze dotrzeć do pobliskiego gospodarstwa, gdzie zaraz potem został ujęty; w lesie odnaleziono również Stanisława Marciniaka „Niewinnego”. W sumie podczas obławy poległo dwóch partyzantów, udzielające im kwatery małżeństwo Natalia i Teodor Kaszczukowie oraz przypadkowa osoba – Jan Todorowski z Bytynia (zabity przez żołnierza KBW). Ze strony Grupy Operacyjnej „W” podczas starcia zginęło lub odniosło śmiertelne rany pięciu żołnierzy KBW i jeden funkcjonariusz UBP. Ciała „Żelaznego”, „Kazika” i Teodora Kaszczuka (Natalia zmarła z upływu krwi w szpitalu we Włodawie) zabrano do włodawskiego PUBP, a następnie wywieziono poza miasto i zakopano w nieznanym miejscu. 14 sierpnia 1952 r., Józef Domański „Łukasz” i Stanisław Marciniak „Niewinny”, wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Lublinie, na sesji wyjazdowej we Włodawie, skazani zostali na karę śmierci. Wyroki wykonano 12 stycznia 1953 r. w więzieniu na Zamku w Lublinie. Ich szczątki odkryto w listopadzie 2017 r. podczas prac ekshumacyjnych prowadzonych przez IPN na Cmentarzu Rzymskokatolickim przy ul. Unickiej w Lublinie.
Skrzyneczka - pojemnik z magnesem w znacznym oddaleniu od kapliczki.
Z gospodarstwa na przeciw kapliczki, osoby tam zamieszkałe bacznie obserwuja poczynania odwiedzających kapilczkę.
Dlatego miejsce ukrycia wyniesiono poza zasięg osób obserwujacych kapliczkę.
Powodzenia.
Symbol | Typ | Współrzędne | Opis |
---|---|---|---|
Interesujące miejsce | --- | kapiliczka |