24 kwietnia 1947 roku 10-osobowy oddział Edwarda Taraszkiewicza „Żelaznego” odnotował spektakularny sukces, organizując zasadzkę pod wsią Białka. W wyniku starcia z grupą operacyjną zginęło 4 żołnierzy KBW i dowodzący grupą ppor. UBP Adolf Konasiuk, rany odniosło 4 żołnierzy KBW i 3 funkcjonariuszy MO. Partyzanci, którzy zostali panami placu boju, opatrzyli rannych przeciwników oraz zlikwidowali zdrajcę, byłego członka oddziału Antoniego Kowalczuka „Huragana”, który prowadził grupę operacyjną, by wskazać im oddziałowe bunkry z bronią. Dowódca wspominał: "Dn. 24 kwietnia [1947 r.], a więc w przeddzień ukończenia amnestii, było to około godz. 10 rano, otrzymałem meldunek, że do wsi Białka przyjechał samochód KBW i UB pod dowództwem Konasiuka Adolfa, słynnego na cały powiat „śledczego kata” włodawskiego UB. Postanawiam urządzić zasiadkę na niego na drodze Białka−Uhnin w lesie. Miałem do dyspozycji 2 „suki” [niemiecki rkm MG-42] i 2 dichtirowy [rkm-y Diegtiariowa], a reszta broni mieszana. Zdecydowałem się szybko i ruszyliśmy na zasiadkę, fury zostawiając w miejscu w lesie. Zaledwie zdążyliśmy się rozstawić, gdy auto nadjechało. Por. Konasiuk dla ostrożności jechał na stopniach auta, by móc szybciej zeskoczyć na ziemię w razie czego. Tym razem pomylił się on w rachubie, bo jego to właśnie na skutek z daleka widocznych oznak oficerskich pierwszego wziąłem na cel swej niezawodnej »suki«, pociągając długą serię. W akcji tej oprócz Konasiuka zabity został jeszcze jeden ubek [sic! – milicjant], sierżant [Stanisław] Kozubek [Kazubek] z Włodawy, oraz pięciu [czterech] kabewistów niechcących się poddać. Resztę wzięliśmy do niewoli, rannych opatrzyliśmy. Zdobyłem 4 dichiorowy oraz 20 szt. innej broni. Przy badaniu jeńców wyszło na jaw, że jechali oni pod przewodnictwem naszego byłego członka oddziału „Huragana” – Ant[oniego] Kowalczyka [Kowalczuka] […]. Teraz to „Huragan” jechał, właściwie wracał od pewnego miejsca w lesie koło Białki, gdzie kilka miesięcy temu wstecz chował ze mną w magazynie parę dichtiorów. Dichtiory te ja później sam przeniosłem w inne miejsce, o czym „Huragan” jednak nie wiedział. Na skutek powyższego został on na miejscu rozstrzelany na mój rozkaz". Zasadzka przyniosła partyzantom bezcenną zdobycz. W ręce „Żelaznego” wpadły na tyle ważne dokumenty, że nawet śmierć ofi cera UB nie była dla jego przełożonych tak dotkliwa, jak ich utrata. Jak oznajmił swojemu podkomendnemu szef PUBP we Włodawie, Mikołaj Oleksa: "To, że zabili por. Konasiuka, to jeszcze pół biedy, [gorsze jest] głównie to, że u zabitego bandyci zabrali spisy na bandytów, którzy jeszcze nie ujawnili się i którzy powinni być zdjęci po skończeniu terminu ujawnienia – i dalej powiedział, że teraz nasze operacje na nic, ponieważ bandyci posiadają takie ważne dokumenty".
Skrzyneczka - długi PET, po prawej stronie obiektu.
Powodzenia.