Stał sobie ongiś w Wyszanowie pałac jak malowany.
Olbrzymi.
Właścicieli majątku było od groma i ciut.
W 1866 r. włości nabył niejaki Albert Gilka-Bötzow i to jego ród przebywał tu do 1945 r., kiedy przyszło pakować manatki i zmykać przed wyzwolicielami.
Co się ostało?
Jest mauzoleum ostatnich właścicieli (patrz: Bezgłowe anioły), są pozostałości kilku budynków gospodarczych (patrz: Stajnia szatana), jest też stanowiąca bramę wjazdową okazała wieża z dobudówką. Można na niej jeszcze wypatrzyć pozostałości kartusza herbowego, a także inicjały pana Alberta.
Przez bramę nie przechodzimy – ogólnie dostępna ścieżka wiedzie tuż obok, wzdłuż muru.
Tam właśnie się udajemy i kesza na współrzędnych znajdujemy.
Konspiracja jak wuzetka – obowiązkowa dla każdego.
Żeby nie było za łatwo, trzeba sobie gdzieś tam w okolicy zwąchać hasło do logu.
Jest nim zestaw znaków, który zasłonięto na załączonym zdjęciu.
Powodzenia, miłych wrażeń.