Olek mieszkał w Pleszewie i od 4 lat był pracownikiem cegielni. Początkowo zaczynał od rozładunku gliny, z czasem przeszedł szkolenie i został elektrykiem. Ponieważ w cegielni często coś się psuło, dyrektor chciał mieć kogoś kto może szybko reagować na awarię. Niestety pewnego dnia jeden z przewodów się przepalił, Olek został szybko wezwany i podczas naprawy został poparzony prądem do tego stopnia, że musiała go zabrać karetka na sygnale. Do naprawy wezwano innego elektryka z większym doświadczeniem, a o Olku szybko zapomniano. Tylko najstarsi pracownicy cegielni pamiętają, że kiedyś kogoś tu popieściło. A przypominają o tym kable wystające ze ściany. Mikro w większym maskowaniu.