Choć okolice Sulechowa znam całkiem dobrze to wciąż zdarza trafić na jakieś ciekawostki, o których nie miałem dotąd pojęcia. Jadąc na znany mi już wcześniej z wycieczek rowerowych za dzieciaka polny wiadukt po drodze wypatrzyłem obiekt, który okazał się dla mnie dużym zaskoczeniem. Nie mogłem więc pozostawić go bez kesza ;).
Do położonego na północnych obrzeżach Mozowa współczesnego cmentarza przylega zapomniany cmentarz ewangelicki. Choć historycznie było oczywiście na odwrót, bo poniemiecka nekropolia była tu rzecz jasna pierwsza, a powojenni przybysze "dokleili" się do niej później. Nagrobki w sumie zachowane nieźle i o tej porze roku dobrze widoczne, ale właściwie w komplecie pokryte gęstym bluszczem, więc ciężko odczytać dane zmarłych.
Największą perełką jest jednak budynek dawnego mauzoleum. To znaczy... prawdopodobnie mauzoleum, gdyż nie udało mi się znaleźć o tym obiekcie ani grama informacji. Teoretycznie mogła to być też np. kaplica cmentarna (choć na polskiej części stoi wyremontowana, która wygląda na dość starą), ale jej zawartość przemawia za opcją mauzoleum. Z zewnątrz budynek wygląda jakby już dawno stracił dach, więc początkowo myślałem o schowaniu kesza we wnętrzu. Po zajrzeniu do środka okazało się jednak, że nie tylko ceglane sklepienie wciąż dobrze się trzyma, ale obiekt skrywa również dwie trumny. Kto został tam pochowany? Nie mam bladego pojęcia i nie udało mi się tego ustalić. Można przypuszczać, że mogli to być jacyś członkowie rodziny, do której należał przedwojenny mozowski majątek, ale to tylko domysły. O ile trumna po prawej ewidentnie wygląda na starą to żeby było jeszcze bardziej tajemniczo ta po lewej, mocno zniszczona, ma napis w języku polskim.
W związku z powyższym kesz ukrył się na zewnątrz obiektu. Bardziej wrażliwym na takie obrazki odradzam zaglądanie do wnętrza, gdyż szczególnie trumna po lewej jest dość mocno zniszczona, a jej zawartość jest częściowo porozrzucana po posadzce. Jeżeli zdecydujecie się wejść poprzestańcie więc na stopniach prowadzących w dół i nie schodźcie na "poziom 0", bo możecie nieświadomie nadepnąć na fragmenty kości nieszczęśnika, któremu miejscowi "poszukiwacze skarbów" nie dali spocząć w spokoju.
Uwaga: obok jest czynny cmentarz, więc starajcie się to uszanować i nie podejmować kesza jeśli będzie się tam kręcił ktoś z miejscowych (wioska nie jest duża, więc i grobów liczba raczej skromna, ale różnie może się trafić).