Za granicą, zwłaszcza zachodnią takich miejsc z podobną historią jest niewiele. Są za to "rozsławione" na cały świat jako przykład narodowej martyrologii. U nas takich tragicznych miejsc jest dzięsiątki. Jest ich tak wiele, że sami nie zwracamy na nie uwagi. Takim przykładem jest nieistniejąca już osada Czech. Wiek zamordowanych daje do myślenia. Zapomniane miejsce pośrodku niczego...
"Jadąc drogą z Żytna do Sekurska, między wsią Magdalenki a Sekurskiem, w odległości około 1,5 km od drogi pod lasem, była osada Czech składająca się z czterech gospodarstw. Mieszkali w niej niezamożni rolnicy, uprawiający lichą ziemię i chociaż trudno im było utrzymać rodziny, to jednak pomagali partyznatom którzy często tam się zatrzymywali by odpocząć i pożywić się. Dzisiaj w miejscu osady jest tylko pomnik. Wczresnym rankiem 6 stycznia 1944 roku funkcjonariusze l Zmotoryzowanego Batalionu Żandarmerii pod dowództwem Otto Kriigera, otoczyli osadę Czech. Pod pretekstem przetrzymywania partyzantów, zamknęli wszystkich mieszkańców w jednej ze stodół i podpalili. Żywcem spłonęło 31 osób. Szczątki ludzkie zakopano, tak by nie pozostał żaden ślad zbrodni. Z całej wioski ocalało tylko jedno dziecko/kilkunastoletni Władysław Pietras. Taki los zgotowali hitlerowcy spokojnym mieszkańcom śródleśnej osady."
Kesza ze względu na powagę miejsca starałem się schować w nieznacznej odległości od pomnika, może przydać się kompas lub spojler. Będąc na kordach wyznacz azymut na jakieś 215 stopni. Kesza szukaj w odległości około 56 metrów. Możliwy drive in od strony Magdalenki. Jest parę fantów na wymianę.