Z powodu bezpośredniej bliskości granicy państwowej, najlepiej, jeśli przed wyprawą tutaj powiadomimy placówkę Straży Granicznej w Węgorzewie o tym zamiarze telefon +48 87 437 83 20.
Pawłowo (niem. Paulswalde) – wieś od 1945 roku położona w Polsce, aktualnie w województwie warmińsko-mazurskim, w powiecie węgorzewskim, w gminie Budry.
Od 26 sierpnia 1946 do 29 września 1954 Pawłowo należało do gminy Olszewo w powiecie węgorzewskim w województwie olsztyńskim.
Po rozwiązaniu gminy Olszewo w 1954 r. Pawłowo należało do Gromady Pawłowo od 1954 do 1972 r.
W latach 1975–1998 miejscowość należała administracyjnie do województwa suwalskiego.
Częścią wsi Pawłowo jest Pawłówko.
Wieś wzięła swą nazwę od Paula Liessen (czyli Pawła ze wsi Lisy w powiecie piskim), który w 1563 r. otrzymał tutaj przywilej lokacyjny. Starosta węgorzewski Eliasz von Kanitz nadał mu do obsadzenia przez czynszowników 40 łanów puszczy z dziesięcioletnią tzw. wolnizną (zwolnienie z wszelkich opłat i obowiązków) oraz prawem do połowów w Węgorapie i Gołdapie. Wieś odnotowywana była w różnych dokumentach jako: Paulwolle, Pawlowa, Pawlowen, Pawilowken, Paulswohl, aż uzyskała oficjalną nazwę – Paulswalde, która funkcjonowała niezmiennie do 1945 r. Puszczańska wieś w 1600 r. miała 29 mieszkańców, realizujących feudalne powinności i odprowadzających czynsz do domeny książęcej przy zamku węgorzewskim. W 1642 r. nastąpiła jednak wielka zmiana. Książę pruski był winny sporą kwotę pieniężną Dietrichowi von Schliebenowi z Gierdaw (niem. Gerdauen, obecnie rosyjski – Żelaznodorożnyj) i w ramach spłaty przekazał temu rodowi wieś Pawłowo wraz z gruntami i mieszkańcami, jako wieś szlachecką. Rządy von Schliebenów w Pawłowie trwały do 1850 r. – dopiero wówczas tutejsi gospodarze stali się na dobre właścicielami swoich domów i gruntów. Podczas epidemii dżumy w 1710 r. wymarła prawie cała wieś – 123 osoby. W 1939 r. Pawłowo liczyło 430 mieszkańców, w sierpniu 2017 r. mieszka tu 176 osób.
W ramach XIX-wiecznej separacji gruntów w Pawłowie powstało sporo dużych gospodarstw rolnych. Największymi „bauerami” pawłowskimi byli: Paul Farrensteiner, Robert Stadthaus, Hugo Albath, Walter Tunnat, Meinhard Tabbert i Otto Ewert. W dawnym gospodarstwie Hugo Albatha, które położone jest na wschodnim krańcu wsi, przy drodze do Sobiech, zachował się mansardowy budynek mieszkalny z centralnym pseudoryzalitem i obszerną wystawką dachową, noszący wszelkie cechy dworu.
Hugo Ablath był członkiem władz Powiatowego Towarzystwa Rolniczego. Natomiast inny pawłowski „bauer” – Otto Ewert, był właścicielem dwóch ogierów zimnokrwistych, do których na krycie przyjeżdżały klacze z całego powiatu. Kształt urbanistyczny Pawłowa to tzw. wielodrożnica, czyli gospodarstwa położone przy kilku ciągach komunikacyjnych, które zbiegają się w centrum. Od cmentarza w kierunku zachodnim, do rozgałęzienia dróg, zabudowa jest bardziej zwarta, poza tym ma charakter kolonijny. Tuż przy cmentarzu stoi charakterystyczny, pruski budynek gospodarczy z kamienia i czerwonej cegły.
Dalej w kierunku rozstajów można spotkać malownicze domki z czerwonej cegły,
kryjące się w zieleni, czy nieco bardziej wyrafinowane budynki, jak zamieszczana niegdyś z upodobaniem na pocztówkach „Villa Dombrowski”,
w której obecnie mieszka sołtys wsi. Niestety, nie dotrwał do naszych czasów młyn wiatrowy Ottona Gudde, ani budynek szkolny w którym od 1925 r. nauczał Gustaw Baranowski, spisujący miejscowe legendy i sam piszący opowiadania – po wojnie zamieszkał w zachodnioniemieckim Rotenburgu i w 1957 r. otrzymał tamtejszą Powiatową Nagrodę Literacką. Gustaw Baranowski zapisał pewną legendę, która zawiera ziarno prawdy historycznej…
„W dawnych czasach pomiędzy Pawłowem a Węgorzewem rozciągały się gęste lasy w których kryli się zbóje – Józef i Prengel. Rabowali i mordowali podróżnych, gwałcili dziewczęta, napadali nawet na samotne, chłopskie zagrody.
Zorganizowano w końcu obławę i schwytano Józefa, ale Prengel uciekł i stał się jeszcze bardziej okrutny.
Pewnego razu drogą z Węgorzewa wracał parobek Leopold, który na targu sprzedał dorodne cielę i niósł dla gospodarza zapłatę.
Po drodze przysiadł na pniaku, aby zjeść śniadanie. Gdy zajęty był jedzeniem, z krzaków wyskoczył nagle zbój Prengel i krzyknął do chłopaka:
- Wstawaj, a zaraz zetnę ci głowę!
Łebski chłopak odrzekł:
- Jak mi utniesz głowę, to będę martwy i co to za zabawa? Zabawniejsze jest ucinanie mi po kawałku – rąk, nóg, uszu, a na końcu głowy.
Prengel chwilę pomyślał i rzekł:
- Dobry pomysł – kładź natychmiast rękę na pieńku!
Leopold położył rękę, a zbój zamierzył się szablą i… zanim szabla opadła, chłopak cofnął rękę, a klinga wbiła się głęboko w drewno. Nim zbój wyciągnął szablę z pniaka, parobek skoczył na niego, obezwładnił i mocno związał sznurkiem, na którym wcześniej prowadził cielę na targ. Potem wyciągnął szablę z pnia i poszturchując nią zbója, odprowadził go na postronku do Węgorzewa. Tam Prengla osądzono i powieszono, a Leopold dostał nagrodę”.
Elementy tej legendy pokrywają się z wydarzeniami, które rzeczywiście miały miejsce w XVIII w. Najsłynniejszymi wówczas zbójcami, grasującymi w lasach między Pawłowem i Węgorzewem, byli Józef Musiorski (Joseph Musziorski) i Karol Prengel (Karl Prengel). Zasłynęli z zuchwałych rabunków i sadystycznych morderstw. Zgwałconą, wiejską dziewczynę powiesili za nogi na gałęzi drzewa, tak, że jej głowa opadała w mrowisko. Nie wystarczyły zabrane pieniądze, przeważnie zabijali wymyślnie swoje ofiary. Schwytani, uciekli z więzienia, dusząc strażnika Wollewitza. Na drodze do Pawłowa napadli, obrabowali i zabili gospodarza Dmussa, ale kiedy próbowali sprzedać jego sanie – zostali schwytani. W 1785 r. łamano ich publicznie kołem
na dziedzińcu zamkowym w Węgorzewie. Głowy zbójców wbito na pale i ustawiono u wrót miasta z informacją o popełnionych zbrodniach.
Dalej podążamy na zachód – drogą, która wiedzie w kierunku Olszewa Węgorzewskiego, skręcamy po łuku w prawo, cały czas poruszając się jeszcze w obrębie Pawłowa. W zadrzewieniu po prawej stronie drogi kryją się imponujące zabudowania gospodarcze z czerwonej cegły,
ustawione w typowy dla pruskiego podwórca gospodarskiego czworobok. To pozostałości tutejszego folwarku – Paulshof, należącego do Paula Farrensteinera. W okresie międzywojennym gospodarstwo obejmowało 120 ha gruntów, a w tutejszych oborach trzymano 85 krów. Teraz gospodarzom tych poniemieckich dóbr powodzi się chyba dużo gorzej, czego znamieniem może być mieszkanie urządzone w budynku gospodarczym.
Ale po sąsiedzku stoją wymuskane wille, więc chyba wszystko zmierza w Pawłowie ku lepszemu…
Bibliografia załącznikowa: