Pamiętaj, że do lasu zawsze chodzi się z ołówkiem, długopisem, piórem lub pieczątką.
Wuj Klemens postanowił wybrać się na wycieczkę w 80 dni dookoła Polski. Spakował wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy: ubrania na wszelkie warunki pogodowe, trampki, sandały, lakierki, kalosze, parasol, śpiwór, namiot, telefon, dynamo z ładowarką, krokomierz, notes, trzy długopisy, ołówek, temperówkę, środki czystości, igłę z nitką, kalkulator, latarkę, kartę kredytową, drugą kartę kredytową, 234 zł i 32 € w gotówce, zdjęcie byłej narzeczonej, kilka woreczków na brudną bieliznę, apteczkę, lupę i lornetkę (gdyby był keszerem, wziąłby dużo więcej, nieprawdaż?). Spojrzał na bagaż – trzy walizki i dwa plecaki, do tego plecaczek i chlebak… Mogło być gorzej. Przecież nie zostawi w domu czegoś, co może się przydać. Nie zdradzimy, jak poradził sobie w dźwiganiem tego wszystkiego, bo sami nie mamy zielonego pojęcia. Faktem jest, że wuj Klemens odwiedził wszystkie 16 województw, jeździł wyłącznie pociągami i autobusami, trzy razy autostopem. Zajęło mu to zaledwie 76 dni. Pozostałe 4 przeznaczył na rozpakowywanie i odpoczynek. Wyjął z portfela bilety komunikacji miejskiej, które musiał zakupić w czasie podróży (bo wuj Klemens nigdy nie jeździ na gapę!) i ułożył je na stole w kolejności, w jakiej je nabywał (cóż, mapy akurat nie spakował i nie był świadomy, że czasem nadkładał drogi). Przyjrzał się tym biletom i coś zauważył. Wyszły mu jakieś liczby, ale nie wiedział, co z nimi zrobić. Bo nie był keszerem. A czy Wam też coś wychodzi?