- A gdybym tak schował sobie logbook w gacie i zrobił z siebie kesza, to szukałyby laski takiej skrzynki? - spytał Marian podczas całkiem długiej i ciekawej dwuosobowej libacji w nam tylko znanym urbeksie*
Spojrzałam na mojego kumpla litościwym wzrokiem: zboczeniec, ale sympatyczny. Zanim jednak cokolwiek odpowiedziałam co pohamowałoby dalsze wizje "macanek", Maniek już skakał i radośnie wymachiwał rękoma:
- zróbmy, zróbmy, zróbmy!
- Marian, no nie da rady, nikt nie będzie wyciągał logbooka z Twoich majtek!
Spojrzał na mnie swoimi błękitnymi oczami i zatrzepotał rzęsami:
- ale ja tak bardzo poproszę?
- Marian, daj spokój. Odczep się - odpowiedziałam już bardzo stanowczo.
- a z w własnych gaci to pewnie by wyjęli, co?! Miałem marzenie, a teraz obrażam się!
Hm....MARZENIE.....
Nie wiem jak Wy, ale ja generalnie Marianowi spełnienia marzeń nie odmawiam, nawet gdy zadanie wydaje się głupie, niewykonalne i można zrealizować tylko alternatywny plan..
Oddaję wiec w Wasze ręce kesza, którego warunkiem zaliczenia jest potrzymanie przynajmniej przez chwilę logbooka w gaciach i dopiero po wyjęciu dokonania w nim wpisu.
Wulgarne? Niesmaczne? E tam, nie bądź taki wrażliwy. Zresztą nikt nie każe ci zdobywać tego kesza, ani nawet czytać tego opisu.
Jeśli jednak nie masz kołka w tyłku, to ruszaj do boju!
Hasłem do logbooka jest istotny kolor, pisany dużymi literami, np. CZARNY.
Acha! Uprzejmie poproszę o przesłanie (nie) stosownych zdjęć do Mańka
PS. Skrzynkę można podejmować TYLKO w terenie. Zakaz przekazywania z rąk do rąk i uczestniczenia kesza we wszelkiej maści spotkaniach. Wiadomo dlaczego...
* kiedyś może Wam tę historię opowiem...