Miejsce od biedy można uznać za urbex. O taki opuszczony dom, ale nigdy nie ukończony. Lubię zwiedzać opuszczone miejsca, choć nie było to nigdy moje hobby, raczej przy okazji różnych wycieczek. Zresztą tak jest do dziś. Oczywiście im lepiej zachowany obiekt, więcej w nim artefaktów, śladów po użytkownikach, tym lepiej. Niestety los takich budynków zawsze jest taki sam, upadek i zniszczenie. Czas dewastacji zależy od tego jak daleko jest od ludzkich siedzib. Zwiedzając wnętrz zazwyczaj można natknąć się na coś ciekawego, czasem poczuć adrenalinę, a w totalnych pustostanach zawsze jakieś fajne fotki wyjdą. I tylko ten smutek pod skórą, że było to czyjeś miejsce zarabiania na chleb, miejsce do życia. Szczególnie takie opuszczone domy jak ten zawsze skłaniają mnie do pytań, co się musiało stać, jakie nieszczęście dotknęło człowieka, że nie skończył budowy domu o którym z pewnością marzył.
Dobra dość tych smutów i czas się brać za kesza. Kordy orientacyjne na rozjazd przy budynku, a skrzynka jest wewnątrz. Teren nie jest trudny, ale to jednak pustostan więc proszę o uwagę. Kesz to preforma PET. Mam tylko wrażenie graniczące z pewnością, że w ogóle nie podpisałem logbooka, więc pierwszego znalazcę proszę o dopisanie tytułu.