Stradomska Kapliczka
Na skrzyżowaniu ulic Piastowskiej i Sabinowskiej wznosi się malutki, charakterystyczny budynek z cegły – to słynna stradomska kapliczka Matki Boskiej Częstochowskiej. Budynek na poły legendarny i problematyczny. Legendarny, bo owiany legendą powstania. Problematyczny, bo znajduje się na miejscu skrzyżowania, które wymaga poszerzenia, a kapliczka tym samym przesunięta z wieloletniego miejsca jej trwania. A wiedzieć musimy, że nie jest to takie proste, bowiem właśnie legendarność owego przybytku rozwiązuje poniekąd problem jej przesunięcia. I nie chodzi tu o żadne technikalia w przenoszeniu samej konstrukcji – ten kto ruszy jej mury ściągnie na siebie klątwę….
Legendy właściwie są dwie. Pierwsza wersja, mniej popularna mówi nam, że oto w miejscu gdzie dziś kapliczka się znajduje, zakończyła swe działanie niemiła zaraza cholery w początkach XX wieku. Szalejąca wokół i zbierająca swe okrutne żniwo, za sprawą sił boskich zatrzymała pochód właśnie na rzeczonym skrzyżowaniu Sabinowskiej i Piastowskiej. W podzięce lud Stradomia zbudował kapliczkę, tym samym upamiętniając cudowne ocalenie. Druga wersja jest o wiele ciekawsza. Otóż podobno podczas powstania styczniowego część walczących tutaj Polaków ukryło w tym miejscu skarb narodowy. Nie wiemy jak dużo tego było, w złocie lub walucie zapakowano do dziecięcej trumienki i zakopano. Po latach do jednego ze stradomskich domów przybył jeden z walczących, który wracał z zesłania na Sybir. Rodzina zaprosiła Sybiraka na kolację, oczywiście nie obyło się bez mocniejszych trunków. Wódka rozwiązała byłemu bojownikowi język, który powiedział za dużo, ale przede wszystkim „wypaplał” swoje plany: chciał wziąć część skarbu zakopanego w znanym mu miejscu na tzw. „nowy start” po powrocie z zesłania. Kiedy weteran smacznie spał rodzina w nocy wykopała skarb i zabrała wszystko dla siebie. Rano Sybirak zauważył, że ktoś już grzebał w tym miejscu, strasznie się oburzył i zwrócony w stronę Jasnej Góry rzucił „klątwę” na osoby, które dopuściły się straszliwego czynu, prosząc Boga u ukaranie domniemanych sprawców. Prawdopodobnie śmiertelnie obrażony opuścił stradomskie rejony a dla rodziny, która go ugościła rozpoczął się koszmar. Oto wszystkie osoby z domu zaczęły podobno tracić wzrok! Jedna z kobiet rodu postanowiła zdjąć klątwę, by przeprosić Boga ze niegodziwy postępek swych bliskich. Z pieniędzy zapewne zagrabionych powstańcowi, ufundowała kapliczkę. Było to w roku Pańskim 1900. Równa data, nieprawdaż? W ciągu wielu lat istnienia kapliczka stała się poniekąd punktem charakterystycznym wsi Stradom, jej zadaszenie odbijało się w wodzie pobliskiego stawu (swoją drogą w tymże stawie spoczywał inny skarb, zatopiony tutaj podczas Potopu szwedzkiego). Krąży legenda, że kapliczka jest nie do ruszenia i powinna stać na swoim miejscu. (źródło: "stradom.czest.pl")
Kesz
Kesz to mikromagnetyk na kordach, w środku tylko logbook.
W razie konieczności i możliwości proszę znalazców o wymianę logbooka i ewentualnie pojemnika.