Kolonia Jurowce to zaledwie kilka domów. Obok wsi jest nieczynny cmentarz ewangelicki, o czym dowiedziałem się już po założeniu skrzynki. Niestety, albo stety w miejscu pierwotnego ukrycia działała koparka, więc mogłem reaktywować kesza przy wspomnianym cmentarzu. Tylko jak go znaleźć? Informacje w internecie nie były zbyt precyzyjne. Na współczesnych mapach też nic nie ma, a pomocne w takich przypadkach przedwojenne mapy z archiwum WIG-u też milczały. Nie pozostało mi nic innego niż pokrążyć rowerem po okolicy szukając nagrobków. I na szczęście się udało. Przy samej leśnej drodze jest mogiła nieznanego żołnierza z 1939r. Paręnaście metrów wyżej przetrwały trzy nagrobki. Teren jest uporządkowany, groby w dobrym stanie, miło że ktoś dba o pamięć po dawnych mieszkańcach.
I na koniec pojawiła się kolejna zagadka. Tereny między zabudowaniami a drogą do Leńc oznaczone są jako Palestyna. Czy to pamiątka po żydowskim gospodarstwie?
Kesz to pudełko 0,2l. Kordy mierzyłem telefonem, po raz pierwszy, więc mogą być niedokładne. Idąc od drogi najpierw po lewej mijasz grób żołnierza. Po paru metrach skręcasz ścieżką w prawo i parę metrów przed pomnikami spójrz w prawo. Tam pod krzakiem leszczyny jest stary pień, a w nim kesz.