Wychodząc z kolejki linowej idziemy na południowy szlak, którym mozna zejść na parkingi 1000metrów niżej. Cache blisko stacji w kamiennej ścianie wulkanicznej w zagłębieniu chroniącym do jakiegoś stopnia przed ciekawskimi. Najlepiej jakby cacherów było dwóch. Na dzieci należy uważać, bo poza szlakiem wszędzie strome osuwisko. Należy też uważać na strażników, zazwyczaj ubranych prawie po cywilnemu. Głównym ich zadaniem jest ratowanie padniętych na chorobę wysokościową ( jesteś na ponad 3500mtr i wjechałeś tu z nadmorskiego kąpieliska czyli 0mtr - delta "H" jak w Himalajach ). Pamiętaj też, że bilet powrotny na kolejkę jest ważny tylko około 1 godziny. Poza tym luz blues i podziwiaj widoki, radzę też przejść się trochę szlakiem. Zazwyczaj dojdziemy tylko do miejsca, gdzie jest kontrola papierów, chodzi o zezwolenie z Urzędu Turystyki z Santa Cruz, bez którego dalej Ciebie nie puszczą. Także skrzynki GC, których kilka w pobliżu, są nieosiagalne bez tych żółtych papierów. Trudności dałem duże, bo we łbie się kręci i szumi jak na Evereście, wieje dziki, zimny wiatr, kasze może odfrunąć, a wszystko często odbywa się we mgle i śniegu zupełnie jakby się było na Śnieżce. A niby to geograficznie Afryka.
Jestem niebieski
- Całkowity dystans: 4019 km
Radziecka technologia
- Całkowity dystans: 4020 km